Polonia Bytom po siedmiu kolejkach ma na koncie siedem punktów i przynajmniej na razie oddaliła się od widma strefy spadkowej. Po okazałym triumfie nad Olimpią Grudziądz zawodnicy śląskiej drużyny nie ukrywali szczęścia. - Obawialiśmy się tego meczu. Olimpia to rywal bardzo niewygodny i o tym świadczy też to, co działo się na boisku. Dla nas przede wszystkim liczy się to, że wygraliśmy. Powiedzieliśmy sobie w szatni przed meczem, że musimy w końcu zdobyć trzy punkty u siebie i plan wykonaliśmy - uśmiecha się Krzysztof Michalak, pomocnik Polonii.
Mimo wysokiej porażki Olimpia pozostawiła po sobie w Bytomiu wyłącznie pozytywne wrażenie. - W pierwszej połowie mecz był bardziej wyrównany, lecz mimo to, to my mieliśmy lepsze sytuacje. Najpierw trafiliśmy w słupek, a potem wykorzystaliśmy rzut karny. Po grze Olimpii było widać, że nie przyjechała do nas po remis. Grała piłką, nie bała się iść na wymianę ciosów. Na szczęście nam udało się strzelić więcej bramek i myślę, że wygraliśmy zasłużenie - dodaje 24-latek.
Po słabym starcie sezonu bytomianie złapali wiatr w żagle. - Z meczu na mecz widać, że nasz zespół coraz lepiej funkcjonuje. Przede wszystkim lepiej się na boisku rozumiemy. Przydarzyła nam się co prawda wpadka w Elblągu, ale w meczu z Olimpią pokazaliśmy, że to był tylko wypadek przy pracy. Myślimy wyłącznie pozytywnie i wiemy, że po prostu musi być dobrze - przekonuje Michalak.
Polonia w piątkowym meczu była niesiona dopingiem fanatycznych bytomskich kibiców. - Chcemy wygrywać w każdym meczu dla naszych zaj... kibiców. Nie da się ukryć, że przez cały mecz było nam trudno, bo Olimpia postawiła nam bardzo trudne warunki. Byliśmy od nich lepsi przede wszystkim w wykorzystywaniu akcji bramkowych. My swoje zamieniliśmy na bramkę, a oni nie. Jestem jednak pewien, że nie wygralibyśmy tego meczu, gdyby nie nasi kibice. Oni dodawali nam sił, kiedy organizm mówił "nie" - dowodzi Lukas Killar, kapitan niebiesko-czerwonych.