Przed pierwszym gwizdkiem trener Robert Podoliński z uznaniem wypowiadał się o ekipie gospodarzy. - Siłą Zawiszy jest zdecydowanie gra w ofensywie. Bardzo uważnie śledzimy każdy mecz naszych rywali. Przede wszystkim świetną pracę w napadzie robi Jakub Wójcicki, a takich graczy jak Wahan Geworgian, Paweł Zawistowski czy Adrian Błąd widziałby w swojej drużynie każdy trener I-ligowego zespołu.
Właśnie ten ostatni okazał się prawdziwym katem drużyny spod Warszawy. To w głównej mierze przez niego szła większość akcji gospodarzy, a sam zawodnik z łatwością odbierał piłkę rywalom i kończył swoje zagrania. W pierwszej połowie gracze Dolcanu mieli jednak sporo szczęścia, bo kilkakrotnie od straty bramki uratowała ich niemoc strzelecka napastników Zawiszy, którzy w polu karnym rywali nie zdołali odpowiednio dołożyć nogi po dobrych dośrodkowaniach ze skrzydła Wahana Geworgiana i Patryka Klofika.
Wynik otworzył się po przerwie. W 52. minucie Adrian Błąd po raz pierwszy w ogromnym zamieszaniu podbramkowym pewnie pokonał Humerskiego. Chwilę później Dolcan mógł pogrążyć ten sam zawodnik, ale jego strzał z najbliższej odległości wylądował na poprzeczce. W 60. minucie, przy jednobramkowej przewadze "pokazali" się bydgoscy kibice, wywieszając na płocie obraźliwy transparent. Sędzia Paweł Dreschel z Gdańska wznowił spotkanie dopiero po interwencji Łukasza Skrzyńskiego.
Przestój grze mobilizująco podział na bydgoszczan. Na osiem minut przed końcem ponownie fatalnie pomyliła się defensywa gości, z czego skwapliwie skorzystał Adrian Błąd. - Ograł nas zespół grający dobrze przez zaledwie siedem minut pierwszej połowy - grzmiał po meczu opiekun Dolcanu. Gości było stać tylko na trafienie przed końcem spotkania Macieja Tataja.
Z powodu wspomnianej przerwy sędzia Paweł Dreschler przedłużył mecz aż o osiem minut. To miała być szansa dla przyjezdnych, ale kropkę nad "i" postawili bydgoszczanie. Po cudownym dograniu Kamila Jackiewicza stało się jasne, że trzy punkty pozostaną na Gdańskiej, a liderem tabeli po siedmiu kolejkach będzie właśnie zespół Janusza Kubota.
Powiedzieli po meczu:
Robert Podoliński (trener Dolcanu): Przy pierwszej bramce gospodarzy był wyraźny faul na naszym zawodniku z obrony. Ponadto nie jestem pewien, czy piłka przy uderzeniu Jackiewicza przekroczyła całym obwodem linię bramkową. Należał nam się też rzut karny po faulu obrońcy Zawiszy w doliczonym czasie gry.
Janusz Kubot (trener Zawiszy): Mecz był toczony w niezwykle trudnych warunkach jeśli chodzi o naszą psychikę. Wiedzieliśmy, że w przypadku triumfu możemy zostać liderem tabeli. Chłopcy wytrzymali tę presję. Byłem na zupełnie innym spotkaniu, bowiem w pierwszej części mieliśmy kilka sytuacji podbramkowych, które powinny zostać wykorzystane.
Zawisza Bydgoszcz - Dolcan Ząbki 3:1 (0:0)
1:0 - Błąd 52'
2:0 - Błąd 82'
2:1 - Tataj 86'
3:1 - Jackiewicz 90+6'
Składy:
Zawisza Bydgoszcz: Witan - Ilków-Gołąb, Skrzyński, Cuper, Jankowski, Ekwueme, Gevorgyan (90+4' Jackiewicz), Klofik (88' Piętka), Zawistowski, Błąd, Wójcicki (83' Chałas).
Dolcan Ząbki: Humerski - Chylaszek (75' Sierpina), Wełna, Bazler, Grzelak, Hirsz, Kosiorowski, Piesio (85' Charzewski), Osoliński (65' Pulkowski), Świerblewski, Tataj.
Żółte kartki: Zawistowski, Klofik, Jankowski (Zawisza) oraz Świerblewski, Grzelak, Bazler (Dolcan).
Sędzia: Paweł Dreschler (Gdańsk).
Widzów: 5650 (gości: 0).