Kamil Walaszczyk: Nie wniosłem nic pozytywnego do drużyny

W sobotę piłkarze Stali Stalowa Wola pokazali się z wyjątkowo słabej strony. Po meczu do swojej postawy podchodzili oni dość krytycznie. W klubie nadal jednak wierzą w możliwość awansu do pierwszej ligi.

Stal Stalowa Wola dawno nie zagrała tak fatalnych zawodów. Stalowcy na własnym obiekcie bardzo rzadko przegrywali aż tak wysoko. Kibice w hutniczym mieście w ostatnim latach na palcach jednej ręki mogliby policzyć tego typu porażki. - Trudno mi wytłumaczyć naszą porażkę. Drużyna gości do przerwy prowadziła jedną bramką, ale my byliśmy w szatni przekonani, że sięgniemy w tym spotkaniu po komplet oczek. W Olsztynie przegrywaliśmy już 2:0 i podnieśliśmy się i doprowadziliśmy do remisu. W meczu z Garbarnią w końcówce musieliśmy się już odkryć i poszły dwie kontry, po których straciliśmy bramki. Jest nam bardzo przykro z tego powodu i nie czujemy się najlepiej po tej porażce - powiedział po meczu pomocnik Stalówki Kamil Walaszczyk.

Zielono-czarni nie mieli w sobotniej konfrontacji w ogóle pomysłu na grę. Piłkarzom z Podkarpacia nie wychodziły ani stałe fragmenty gry, ani gra skrzydłami. Mądrze grająca Garbarnia Kraków skutecznie rozbijała ataki Stali. - Ciężko na gorąco ocenić naszą grę. Z boku na pewno każdy widział nasze braki. Nie można jednak powiedzieć, że nie chcieliśmy wygrać tego meczu. Nie zlekceważyliśmy rywala. Trener nas uczulał na ten temat. Garbarnia postawiła nam po prostu trudne warunki i zdobyła trzy punkty. Nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy. Musimy się podnieść teraz, przepracować dobrze kilka dni i przygotować się należycie do kolejnej potyczki. Musimy na wyjeździe zdobyć już trzy punkty - dodał ofensywny usposobiony zawodnik ekipy ze Stalowej Woli.

W hutniczym mieście powoli zaczyna mówić się o zmianie szkoleniowca. Przed Sławomirem Adamusem miało zostać postawione wywalczenie kompletu punktów w dwóch ostatnich spotkaniach. Stal zdobyła zaledwie jedno oczko i nie wiadomo, czy porażka z Garbarnią nie spowoduje zmiany na stanowisku opiekuna zielono-czarnych. - Trudno mi powiedzieć, jakie będą ruchy w klubie. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy. Nie myślę, że dojdzie do zmiany trenera, ale myślę, że aż tak drastycznych zmian nie będzie - kontynuuje Walaszczyk.

W słabszej dyspozycji w sobotę był m.in. bramkarz Stalówki Sebastian Ciołek, który miał kilka dość nieprzemyślanych i głupich interwencji. Po jednej z nich gracze z Krakowa zdobyli drugiego gola. Koledzy bronią jednak młodego golkipera zielono-czarnych. - Nie jestem od oceniania zawodników. Każdy musi patrzeć na siebie. Ja w tym meczu nie pomogłem drużynie, gdyż nic pozytywnego nie wniosłem na boisko. Też mi jest z tego powodu przykro. Od oceny jest trener. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że Sebastian przegrał nam pojedynek. Przegrywamy jako cała drużyna i tak samo wygrywamy. Jesteśmy kolektywem - stwierdził pomocnik Stali.

W trakcie meczu kibice ze Stalowej Woli ostro reagowali na fatalną postawę swoich pupili. Było sporo gwizdów, ironicznych braw na pod koniec zawodów fani Stalówki zaśpiewali do piłkarzy: "Zejdźcie z boiska, nie róbcie z nas pośmiewiska". - Jest nam przykro i postaramy się jak najszybciej podnieść po tej porażce. Wynik sportowy cementuje przede wszystkim drużynę i kibiców. Jak się nie ma dobrych rezultatów to i nie ma wielu fanów. Jeśli zaczniemy znów zwyciężać to uważam, że kibice wrócą. Nie zrobiliśmy w sobotę nic, żeby ich przyciągnąć na stadion. Takie jest życie - mówił po spotkaniu Walaszczyk.

Stalowcy nadal chcą walczyć o awans. Wielu jednak zastanawia się, czy piłkarze ze Stalowej Woli w ogóle są gotowi na tak trudną batalię. Być może sama presja niekorzystnie oddziałuje na niektórych zawodników. - Jeśli ktoś nie potrafi sobie poradzić z presją sportową to nie zaistnieje w żadnej dyscyplinie. My nadal będziemy walczyć o ten awans, chociaż po tej porażce niektórzy nas już skreślili. Mamy mocną drużynę, a takie mecze się zdarzają. Musimy poprawić swoją grę i myślę, że w kolejnych potyczkach będzie już lepiej - zakończył Kamil Walaszczyk.

Źródło artykułu: