- Zagłębie pokazało dzisiaj, że jest bardzo dobrym zespołem pomimo wyników, jakie osiąga w obecnym sezonie. Rywale zagrali bardzo dobrym pressingiem, a nam nie pomogło nasze boisko oraz świetny doping fanów, którzy pojawili się na meczu w dużej liczbie. Najgorsze jednak, że nie daliśmy rady wywalczyć kompletu punktów. Pocieszające z drugiej strony jest to, że utrzymaliśmy 0:0 i po raz kolejny nie przegraliśmy - powiedział po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Bruno Pinheiro.
Widzew miał szansę objąć na moment fotel lidera T-Mobile Ekstraklasy. Piątkowy remis przekreślił jednak taką możliwość. Portugalczyk nie zamierza jednak spoglądać w tabelę. - Widzew nie ma wyznaczonego celu na koniec sezonu. Gramy od meczu do meczu i w każdym chcemy zdobyć trzy punkty. W matematykę pobawimy się po ostatniej kolejce ekstraklasy. To nie był dla nas najlepszy dzień, ale mam nadzieję, że już w następnym spotkaniu pokażemy zupełnie inną twarz i będziemy się cieszyć z trzech punktów - wyjaśnił pomocnik łodzian.
Co było w takim razie powodem, iż widzewiacy ostatecznie nie mieli powodów do radości po końcowym gwizdku? - Jak wspomniałem, cały zespół Zagłębia bardzo dobrze się bronił poprzez mocny pressing. To utrudniało nam konstruowanie akcji ofensywnych, musieliśmy grać długimi piłkami do przodu, a tam mamy niskich zawodników. Nietrudno było się domyśleć, że taki sposób gry nie ma szans na powodzenie. To prowadziło do tego, że notowaliśmy mnóstwo strat. Zagłębie wiedziało od początku jak z nami grać, więc musimy pomyśleć co zrobić, aby w przyszłości być mniej przewidywalnymi - stwierdził Pinheiro.
Następne spotkanie Widzew rozegra również na swoim stadionie, a przeciwnikiem będzie Jagiellonia Białystok prowadzona przez byłego trenera łodzian, Czesława Michniewicza. Za kadencji tego szkoleniowca Portugalczyk spędził większość meczów na ławce rezerwowych bądź trybunach. Pinheiro podchodzi jednak do przeszłości z dystansem. - Po pierwsze liczy się Widzew, Bruno Pinheiro jest na drugim miejscu. Muszę reprezentować najważniejsze wartości mojego klubu jakimi są dyscyplina oraz gra fair play. Sprawy osobiste zostawiam na czas gry w szatni i powracam do nich ewentualnie po zakończeniu spotkania. Gram w końcu dla zespołu i nie jestem w drużynie jedyny. Dlatego też podejście do meczu z Jagiellonią będzie takie same, jak w każdym innym meczu - zakończył swoją wypowiedź piłkarz Widzewa.