Mistrzowie Polski w jedynym czwartkowym meczu 1/16 Pucharu Polski do przerwy przegrywali z I-ligowcem 1:2, co rozwścieczyło holenderskiego szkoleniowca: - Muszę być szczery: w przerwie byłem bardzo, bardzo zły. Powiedziałem piłkarzom, że jeśli nie wygramy, to po pierwsze wracają do Krakowa pociągiem, a nie samolotem (krakowianie mieli zabukowany samolot w obie stron - przyp. red.), a po drugie będą musieli sami zapłacić za podróż. Nawet chyba dodałem, że będą musieli oddać pieniądze kibicom, którzy pojechali na ten mecz, ponieważ to, co pokazaliśmy, było absolutnie nie do zaakceptowania.
Maaskanta ucieszyła jednak reakcja zawodników na swoją grę. Po przerwie zaaplikowali rywalom trzy gole i awansowali do kolejny rundy pucharu, a w piątek nie mogli uwierzyć, że tak blado wypadli w I połowie meczu w Świnoujściu: - Zawodnicy pytali sami siebie, jak mogli tak zagrać. Np. Czarek Wilki, który ostatnio zagrał bardzo dobrze, a teraz bardzo źle. To dobrze, że zawodnicy sami sobie zadają takie pytania. Jednak strzeliliśmy cztery gole, Dudu Biton zagrał fantastycznie, więc z tego jestem zadowolony.