Nowi zdają egzamin

Ze Stali odchodzili zawodnicy, którzy stanowili trzon drużyny w poprzednim sezonie. W ich miejsce ściągnięto młodych, ambitnych i perspektywicznych graczy. Wydawać by się mogło, że młodym piłkarzom może zabraknąć umiejętności. Ostatni pojedynek pokazał, że rzeczywistość może być inna.

Podczas obchodów 70-lecia swojego istnienia Stal ze Stalowej Woli rozegrała towarzyski mecz z ukraińską drużyną, Galicją Radechów. Od pierwszych minut w podstawowej jedenastce gospodarzy pojawiło się kilku nowych graczy. W całym meczu z dobrej strony pokazali się wypożyczeni z Cracovii Kraków 21-letni Kamil Karcz oraz 22-letni Artur Szlęzak. To jednak nie jedyni młodzi zawodnicy Stalówki. W drugiej połowie na placu gry pojawili się 21-letni Kamil Ścisłowski i 21-letni Jonasz Jeżewski.

W pierwszej połowie gra Stali wyglądała dosyć niemrawo. Nowi gracze byli chyba stremowani pierwszym występem przed stalowowolską publicznością. - To było tak, że z przodu są nowi chłopcy i oni jeszcze "nie zaskoczyli". Gramy systemem 4-2-3-1 i to nie jest takie łatwe, żeby od razu wejść do drużyny i wiedzieć co i jak grać. Tam są pewne założenia. Myślę, że ci chłopcy, co przyszli, aby wzmocnić ofensywę, będą tym wzmocnieniem - mówi piłkarz Stali, Jakub Ławecki. Piłkarze z Radechowa bramkę zdobyli w 20. minucie meczu. Po ładnej, kombinacyjnej akcji całego zespołu na listę strzelców wpisał się Matwiczuk.

Druga połowa to już całkowicie inna gra zespołu ze Stalowej Woli. Pierwszy stres u piłkarzy chyba minął. Być może pomogły słowa szkoleniowca Władysława Łacha skierowane do zawodników podczas przerwy. Stalowcy od pierwszych minut ruszyli do ataku, co chwilę stwarzając zagrożenie pod bramką ukraińskiego zespołu. Pierwszego gola dla Stali zdobył testowany, 23-letni Piotr Adamczyk. Ten piłkarz w całym meczu pokazał się z dobrej strony i zapewne byłby wzmocnieniem Stali. Problem w tym, że tym graczem interesuje się także Motor Lublin. Kolejne trafienie dla Stali dołożył Kamil Ścisłowski. Niedługo po tym wydarzeniu padła kolejna bramka dla Stali. Piłkę w narożniku pola karnego ustawił Jacek Maciorowski, który ładnym uderzeniem z rzutu wolnego umieścił futbolówkę w bramce. Gdy Stalowcy cieszyli się z wysokiego prowadzenia, strzał marzenie wyszedł graczowi z Ukrainy. Piłkarz Galicji, Dorosz przymierzył z odległości około 20 metrów, po czym piłka wpadła w samo okienko bramki strzeżonej przez Stanisława Wierzgacza.

W tym momencie na boisku był już czarnoskóry napastnik Stali, Abel Salami. - Gra lepiej wyglądała po wejściu Abela, bo on gra z nami już dłuższy okres czasu i wie na czym to polega - dodaje Ławecki. Faktycznie napastnik Stali pokazał się z bardzo dobrej strony. Widać było, że Ukraińcy mają problem z jego upilnowaniem. Swoją dobrą dyspozycję Salami udokumentował trafieniem z odległości około 30 metrów. Mocno uderzona piłka wpadła tuż przy słupku bramki strzeżonej przez golkipera zza naszej wschodniej granicy. Stalowcy mogli jeszcze podwyższyć prowadzenie, lecz Tadeusz Krawiec nie wykorzystał rzutu karnego.

Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 4:2 dla Stali Stalowa Wola. Z dobrej strony pokazała się stalowowolska młodzież. - Korzystnie zaprezentowali się chłopcy z Cracovii. Wiadomo, oni są bardzo dobrze wyszkoleni technicznie i nie można im odmówić umiejętności indywidualnych - kończy Jakub Ławecki. Nieco słabiej wypadł inny napastnik zakupiony już przez klub ze Stalowej Woli. Chodzi tutaj o 26-letniego Tomasz Walata.

Stal Stalowa Wola - Galicja Radechów 4:2

Skład Stali: Wietecha (46’ Wierzgacz) - Ławecki, Piszczek, Maciorowski, Lebioda, Karcz, Krawiec, Szlęzak, Trela, Adamczyk, Walat; grali także: Jeżewski, Ścisłowski, Salami.

Komentarze (0)