Gliwa wygryzie Przyrowskiego?

Michał Gliwa jest coraz bliżej pierwszego składu Polonii Warszawa. W meczu z Górnikiem Zabrze 23-letni golkiper zagrał od pierwszej minuty i spisał się bez zarzutu.

Jeszcze w piątek wydawało się, że Prejuce Nakoulmę i Arkadiusza Milika zatrzymać spróbuje Sebastian Przyrowski, doświadczony golkiper doznał jednak kontuzji i nie znalazł się nawet w kadrze meczowej stołecznego klubu. Od pierwszej minuty meczu z Górnikiem na placu gry pojawił się więc Gliwa, a miejsce na ławce rezerwowych zajął 19-letni Adrian Lis.

Dotychczasowy żelazny zmiennik grał znakomicie i gdyby nie kontrowersyjna bramka Nakoulma, z pewnością zostałby okrzyknięty bohaterem meczu. W pierwszej części gry, gdy Polonia miała inicjatywę i kontrolowała przebieg boiskowych wydarzeń, Gliwa nie miał zbyt wiele pracy, odkuł się jednak po przerwie. Podopieczni Adama Nawałki ruszyli do zdecydowanego natarcia, a dwukrotnie sam na sam z golkiperem Czarnych Koszul był napastnik z Burkina Faso, bramkarz z pojedynków wyszedł jednak obronną ręką.

- Moje interwencje nie mają znaczenia, bo remis nie jest dla nas korzystnym wynikiem - mówił po meczu Gliwa. - Chcieliśmy wygrać. Może nie graliśmy po przerwie wielkiej piłki, ale mieliśmy szansę na 2:0 - przyznaje, wspominając stuprocentową okazję Daniela Sikorskiego, który będąc sam przed Łukaszem Skorupskim nie trafił w bramkę.

Sobotni mecz był dla Gliwy szesnastym występem w najwyższej klasie rozgrywkowej. Połowę z tego dorobku wypracował w ubiegłym sezonie, tej jesieni bronił jedynie w Pucharze Polski i rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. W sumie puścił sześć bramek i średnią od Przyrowskiego ma nieco lepszą, choć rywale byli klasy miernej. - Nie dostaję zbyt wielu szans, staram się więc wykorzystać każdą możliwą - wyjaśniał w rozmowie z dziennikarzami. - W meczu z Górnikiem pełnią szczęścia byłby trzy punkty, a tak pozostaje wielki niedosyt.

Swojego golkipera w trakcie konferencji prasowej zachwalał Zieliński. Co ciekawe, szkoleniowiec Czarnych Koszul oznajmił, że nawet gdyby Przyrowski był w pełni sił, to i tak w meczu z Górnikiem od początku swoją szansę dostałby Gliwa. - Kontuzja Sebastiana nie miała na to żadnego wpływu. Tak to jednak w życiu bywa, wypadki chodzą po ludziach - tłumaczył Zieliński. Czy więc w kolejnym meczu z Cracovią, gdy do zdrowia wróci już najgroźniejszy rywal, Gliwa może ponownie liczyć na miejsce w wyjściowej jedenastce? - Zobaczymy, pozostał jeszcze tydzień czasu, a rywalizacja wewnętrzna trwa - uciął szkoleniowiec Czarnych Koszul.

Komentarze (0)