Dla Korony była to pierwsza porażka w tym sezonie. We wcześniejszych kolejkach spisywała się bardzo dobrze i rywale nie mogli sobie z nią poradzić. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego grają agresywnie, co pozwalało im sięgać po punkty. Ich dobrą passę potrafił przerwać dopiero Lech. - To było ciężkie spotkanie, ale tego się spodziewaliśmy, bo Korona w poprzednich kolejkach pokazała, że jest drużyną z charakterem i trudno jej strzelić bramkę. W meczu z nami to potwierdziła i nastawiła się tylko na kontrataki - mówi Dimitrije Injac.
Lechici musieli sporo się namęczyć, aby zainkasować trzy punkty. Mimo iż cały mecz mieli przewagę optyczną, to pojawiały się problemy ze sforsowaniem szczelnej defensywy Korony. - Przede wszystkim cieszymy się ze zwycięstwa, bo wiedzieliśmy jaki to będzie mecz. Korona zagrała bardzo defensywnie i dużo razy faulowała. Tak gra przez cały sezon, ale my zagraliśmy swoje, byliśmy skoncentrowani i wygraliśmy - dodaje Semir Stilić.
Przed meczem kibice Lecha mogli mieć obawy o wynik, bo podopieczni Jose Marii Bakero największe problemy mieli właśnie z drużynami, które grały agresywnie. Tym razem lechici potrafili się jednak przeciwstawić. - Jestem zadowolony, bo pokazaliśmy ducha walki - mówił trener Lecha, a wtórował mu Injac: - Pokazaliśmy, że my również potrafimy walczyć. Dobrze zaprezentował się cały zespół i co najważniejsze graliśmy piłką. Korona miała swoją taktykę, ale nie udało jej się zdobyć punktów.
Dla poznaniaków było to bardzo cenne zwycięstwo, bo pozwoliło wspiąć się na sam szczyt tabeli T-Mobile Ekstraklasy. - Wygraliśmy spotkanie o sześć punktów i znów mamy lidera - cieszy się Injac.
W następnych meczach Lechowi powinno grać się łatwiej, ponieważ będzie mógł liczyć na wsparcie kibiców, którzy zakończyli swój protest. Na ostatnich meczach frekwencja pozostawiała wiele do życzenia, a atmosfera była fatalna, ponieważ nie był prowadzony zorganizowany doping. - Czasami rozmawialiśmy o proteście kibiców, ale wiemy, że nawet jeśli czasami nie kibicują, to zawsze są z nami. To jest najważniejsze - zakończył Injac.