Mowa tu o Jakubie Bartkowskim (Widzew Łódź) oraz Szymonie Salskim (ŁKS Łódź). Dla obu zawodników było to pierwsze spotkanie T-Mobile Ekstraklasy, w którym zadebiutowali w wyjściowych składach swoich drużyn. - Już w tygodniu trener ustawiał mnie przy stałych fragmentach na prawej obronie, więc mogłem się domyślać, że zagram od pierwszych minut. Dodatkowo nie wiadomo było do końca co z Benem - czy może zagrać w mniejszym bądź większym wymiarze czasowym. Trener postawił na mnie, mam nadzieję, że się nie zawiódł - przyznał 20-letni zawodnik Widzewa, który już wcześniej miał okazję zadebiutować na najwyższym szczeblu rozgrywek. - Byłem bardzo zaskoczony, że dostałem szansę gry od pierwszych minut. Aczkolwiek pracowałem ciężko i trener dał mi szansę - powiedział Szymon Salski, dla którego był to pierwszy mecz w ekstraklasie.
Obaj zawodnicy niemalże od dziecka są związani ze swoimi klubami, dlatego dla każdego z nich gra w derbach to było wielkie przeżycie. - Jestem wychowankiem Łódzkiego Klubu Sportowego i stuprocentowym ełkaesiakiem. Dlatego derby to dla mnie najważniejszy mecz. Występ w nich był sporym przeżyciem - mówi 21-letni obrońca ŁKS. - Na taki mecz nie trzeba się dodatkowo mobilizować, bo każdy zdaje sobie sprawę z wagi spotkania - powiedział widzewiak.
Młody obrońca Widzewa był jednym z lepszych zawodników swojej drużyny w poniedziałkowym spotkaniu. Natomiast ełkaesiak popełnił parę błędów i nie do końca mógł być zadowolony ze swojego występu. Jednak tylko drugi z nich był po meczu w dobrym nastroju. - Było kilka niewygodnych piłek i na pewno mogłem zagrać trochę lepiej. Ale dałem z siebie wszystko. Ważne, że udało nam się wygrać i trzy punkty jadą na al. Unii - powiedział zadowolony Salski. - Determinacja była, myślę, że u wszystkich. U mnie na pewno. Ciężko jest grać w dziesięciu przeciwko jedenastu. Wystarczył jeden błąd, żeby ŁKS nas skarcił - zakończył Bartkowski.