Po wtorkowych meczach 1/8 finału Pucharu Polski cała piłkarska Polska oszalała na punkcie Gryfa Wejherowo. Trzecioligowiec z Pomorza, który wyeliminował w poprzedniej rundzie Koronę Kielce, a wcześniej rozprawił się m.in. z Zawiszą Bydgoszcz i Sandecją Nowy Sącz awansował do ćwierćfinału rozgrywek kosztem faworyzowanego Górnika Zabrze.
Na ławkach trenerskich obu drużyn starły się ze sobą młodość i przebojowość, z trenerskim doświadczeniem i statecznością. Górą były te pierwsze cechy, którymi charakteryzuje się opiekun Gryfa, Grzegorz Niciński. Szkoleniowiec wejherowian trenerskiego fachu uczył się m.in. od Adama Nawałki, którego we wtorek zostawił w pokonanym polu.
- Trener Nawałka prowadził mnie w Wiśle Kraków i Zagłębiu Lubin. Ten szkoleniowiec to wzór profesjonalisty. Zawsze jest perfekcyjnie przygotowany. Wiele wymaga od swoich zawodników, ale jeszcze więcej od siebie - komplementuje opiekuna drużyny 14-krotnych mistrzów Polski Niciński. - Nigdy nie sądziłem, że będzie mi dane się z nim zmierzyć - dodaje.
Gryf Wejherowo w pucharowej batalii ma szczęście mierzyć się z zespołami prowadzonymi przez byłych partnerów Nicińskiego z boiska. - Z trenerem Kubotem z Zawiszy współpracowałem w Zagłębiu Lubin, z opiekunami Olimpii i Sandecji, Marcinem Kaczmarkiem i Mariuszem Kurasem grałem w Pogoni Szczecin. Z kolei z trenerem bramkarzy Korony Maćkiem Szczęsnym byłem w krakowskiej Wiśle - wylicza coach trzecioligowca.
Póki co szkoleniowiec wejherowian o ćwierćfinałowej potyczce nie myśli. - Najważniejsza jest dla nas liga, bo chcemy powalczyć o awans. Puchar Polski jest dla nas tylko dodatkiem, ale każdy triumf cieszy niesamowicie - przyznaje Niciński.