Mogli czuć się zawiedzeni kibice, którzy spędzili sobotnie popołudnie na świnoujskim stadionie. Aspirująca do awansu na szczyt tabeli drużyna Floty dopasowała się tym razem do sennej atmosfery trybun i nie zachwyciła w meczu z grudziądzką Olimpią. Również podopieczni Marcina Kaczmarka nie zaprezentowali piłkarskich fajerwerków, co zaowocowało meczem nudnym, pełnym niedokładności i bezradności. - Faktycznie niewiele nam w sobotę wychodziło. Grze ofensywnej brakowało szybkości i dokładności, na którą nas stać. Słabszy mecz musiał kiedyś nadejść, byliśmy przygotowani na taki obrót wydarzeń - komentował środkowy obrońca Wyspiarzy Piotr Kieruzel.
Na szczególną naganę zasłużyła postawa obu zespołów w pierwszej połowie. Dopiero rozmowa gospodarzy z trenerem Krzysztofem Pawlakiem dodała im animuszu, dzięki któremu po przerwie zyskali optyczną przewagę. Zaowocowała ona kilkoma niezłymi akcjami w okolicach bramki Olimpii, w tym znakomitą szansą Tomasza Ostalczyka w 46. minucie. Przyjezdni odpowiedzieli tylko raz, jednak niemal skutecznie. Przed znakomitą okazją na zdobycie gola stanął Przemysław Sulej, który fatalnie przestrzelił z najbliższej odległości. Kilka minut później arbiter usunął z boiska Adriana Frańczaka, po czym grudziądzanie cofnęli się do jeszcze wyraźniejszej defensywy.
- Po ostatnim gwizdku odczuwam niedosyt, gdyż mecz był do wygrania. Tym bardziej, że przez kilkanaście minut drugiej odsłony graliśmy w przewadze. Rywal udowodnił, że choć jest beniaminkiem, to potrafi grać w piłkę i budować akcje. Nie zmienia to jednak faktu, że liczyliśmy na komplet punktów. Pozostaje nam poszukać tych oczek w pozostałych do końca piłkarskiej jesieni wyjazdach - ocenił Kieruzel. - Z drugiej strony - jeśli nie można wygrać, grunt to nie przegrać. Piłkarze Olimpii mieli fajną sytuację do objęcia prowadzenia, gdy napastnik nie trafił głową z praktycznie trzech metrów. Mogliśmy wówczas mówić o odrobinie szczęścia - nie ukrywał były obrońca poznańskiej Warty.
Duet stoperów Floty Kieruzel-Udarević ma prawo zaliczyć rundę do udanych
Po stronie pozytywów sobotniego występu świnoujścian można zapisać grę defensywną. Blok obronny nie dopuścili do utraty bramki już po raz dziesiąty w sezonie, będąc bezsprzecznie jedną z najlepszych formacji defensywnych ligi. - Zachowywanie czystego konta po stronie strat to nasz niewątpliwy atut. Dopadł nas tylko jeden mały kryzys, gdy krakowska Wisła i Warta Poznań wbiły nam w kilka dni po cztery bramki. Po tamtych meczach odbudowaliśmy formę i jako jeden z członków bloku defensywnego mogę się tylko radować z tego stanu - mówił podstawowy gracz Floty.
Sobotnia konfrontacja nie przekreśliła rzecz jasna wrażenia, na które zapracowali Wyspiarze w całej rundzie jesiennej. Świnoujski zespół ponownie zasługuje na miano rewelacji rozgrywek, przez większość kolejek depcząc po piętach czołówce stawki. Podopieczni trenera Pawlaka wciąż walczą o uplasowanie się przed zimową przerwą na miejscu premiowanym awansem, a także niemal pewny tytuł najlepszego pierwszoligowca w bieżącym roku kalendarzowym.
Seria sukcesów stawia świnoujścian w niemal każdym meczu w roli faworytów, co jednak nie przyprawia ich o ból głowy. - Musimy być przygotowani, że rywale będą przyjeżdżali na nasz teren z zamiarem gry obronnej i uniknięcia porażki. Nawet Termalica ustawiła się tutaj defensywnie i czekała na kontry. Respekt w oczach rywali to efekt naszego dorobku punktowego oraz naszej pracy. Przeciwnicy wiedzą, że gra się z nami trudno i nie jesteśmy chłopcami do bicia. Bycie faworytem to jednak nie problem. To powód do radości, który niesie więcej plusów niż minusów - opowiada nasz rozmówca.
Wobec tak wysokiej lokaty Floty nie brakuje opinii, że jest ona skutkiem także słabości całego pierwszoligowego frontu. - Skoro liga jest aż tak słaba, dlaczego inne zespoły nie potrafią uzbierać tylu punktów? - ripostuje Kieruzel. - To prosta wymówka. Te rozgrywki niekoniecznie są słabe. Drużyny potrafią stworzyć zarówno fajne, jak i słabe widowisko. Zresztą podobnie jak w T-Mobile Ekstraklasie, gdzie czasem aż zęby bolą od oglądania niektórych pojedynków - dodał urodzony w Kołobrzegu defensor.