HOP
Jan Urban: Raz na bęc, raz na hop. Tym razem KGHM Zagłębie Lubin zagrało najlepszy mecz w sezonie, a w tym samym Urban zrobił psikusa działaczom, bowiem ci mają już naszykowanego jego następcę. Muszą teraz poczekać na wpadkę w innym spotkaniu. Może stanie się tak już w najbliższej kolejce z PGE GKS-em Bełchatów? - Trener jest cały czas z nami. Słyszałem i gdzieś czytałem, że po przegranym meczu z Lechią Gdańsk mocno się obściskiwał z zawodnikami, ale nic takiego nie miało miejsca. Trener nam nie mówi, że w następnym meczu będzie nas prowadził - wyjaśnia jednak Damian Dąbrowski, młody piłkarz Miedziowych.
Defensywa Lechii Gdańsk: Najmłodsza defensywa w lidze radzi sobie doskonale. Biało-zieloni nie wpuścili bramki już trzeci mecz z rzędu. Spora w tym zasługa absolutnego debiutanta, Wojciecha Pawłowskiego, który jak dotąd ani razu nie dał się pokonać. - Na pewno cieszę się z tego, że trzeci raz z rzędu nie wpuściłem bramki nie grając ze słabymi zespołami. Mam nadzieję że będzie tak dalej i będę miał swój wkład w zdobywanie choćby jednego punktu przez Lechię - mówił Pawłowski po spotkaniu z Lechem Poznań.
Legia Warszawa: Wszędzie podkreśla się, że na boisko w Legii wychodzi jedenastu mężczyzn, którzy za wszelką cenę chcą zdobyć punkty. Podopieczni Macieja Skorży bardzo dobrze radzą sobie nie tylko w Lidze Europejskiej, ale i w T-Mobile Ekstraklasie. W tej chwili zespół z Warszawy do prowadzącego Śląska Wrocław traci jeden punkt, ale ma jedno spotkanie zaległe. W ostatniej kolejce Legia pokonała 2:0 Widzew Łódź, a gole dla niej zdobywali praktycznie wychowankowie tego klubu - Michał Żyro i Rafał Wolski. - Tym razem udało nam się, czyli mi i Michałowi Żyro, strzelić bramki i to będzie taki dodatkowy bodziec do jeszcze większej pracy, aby dostawać więcej szans od trenera i prezentować się z jak najlepszej strony - skomentował Wolski.
BĘC
Widzew Łódź: Początek sezonu łodzianie mieli kapitalny. Nie wiadomo jednak było, czy to zasługa byłego szkoleniowca Czesława Michniewicza, czy może to sukces obecnego trenera Radosława Mroczkowskiego. Po ośmiu meczach bez porażki przyszła katastrofalna seria trzech porażek z rzędu. Wygląda więc na to, że filozofia gry trenera Mroczkowskiego, który miał czas na jej wprowadzenie, nie zdaje egzaminu. Widzew gra dobrze tylko w pierwszej połowie. W drugiej odsłonie meczu, piłkarze, zadowoleni z przebiegu gry oddają pole przeciwnikowi. W realizacji tej "taktyki" pomaga im trener wprowadzając na boisko najbardziej nieefektywny duet strzelecki Dzalamidze-Okachi. Dwóch niskich graczy z przodu to sama przyjemność dla defensywy przeciwnika. W dodatku jakby tego było mało - piłki do obu grane są... górą. Widzew gra bardzo źle od strony taktycznej, co obnażyły po kolei Ruch, ŁKS i Legia. Zastanowić się też należy nad tym, za co w Widzewie odpowiedzialni są trenerzy od przygotowania fizycznego. Legia zmęczona częstymi meczami na kilku frontach była w stanie zabiegać pozornie świeży Widzew.
Sędziowskie pomyłki: Tym razem krótko, bo wszyscy i tak wiedzą o co chodzi. Także i teraz sędziowie nie ustrzegli się poważnych błędów. Bramka dla Jagiellonii Białystok padła ze spalonego, a prawidłowy gol dla ŁKS-u nie został uznany. Także i w innych spotkaniach arbitrzy nie ustrzegli się pomyłek. - Trzy mecze i we wszystkich z nich przegina sędzia, tak jak teraz z Legią należał nam się rzut karny. To na pewno nie pomaga. Bądź co bądź nie graliśmy bardzo dobrze w tych meczach, ale mogliśmy liczyć na jakieś punkty przy normalnym sędziowaniu - stwierdził Maciej Mielcarz, kapitan Widzewa Łódź.
Sytuacja w Zabrzu: Źle się dzieje ostatnio w utytułowanym zabrzańskim klubie. W ostatniej kolejce Górnicy przegrali arcyważne dla kibiców spotkanie z Ruchem Chorzów. Fani głośno domagają się już zdymisjonowania Adama Nawałki. Pytanie jednak czy to pomoże. Mocno osłabiony latem Górnik po dobrym początku sezonu teraz znajduje się już tuż nad strefą spadkową.