Kolejorz zgodnie z planem - relacja z meczu Polonia Bytom - Lech Poznań

Nie było niespodzianki przy Olimpijskiej. Pretendujący do końcowego triumfu w batalii o Puchar Polski Lech Poznań zgodnie z planem, choć dopiero po dogrywce, pokonał pierwszoligową Polonię Bytom i awansował do ćwierćfinału rozgrywek.

- Puchar Polski traktujemy bardzo poważnie. Walczymy o końcowy triumf w tych rozgrywkach - zapowiadał przed meczem w Bytomiu trener Lecha, Jose Maria Bakero. Hiszpan pucharowe aspiracje potwierdził wystawiając na mecz z Polonią jedenastkę, w której poznańska drużyna najczęściej występuje na boiskach T-Mobile Ekstraklasy.

Mecz z Kolejorzem był w Bytomiu wielkim piłkarskim świętem. Nie przełożyło się to jednak na frekwencję przy Olimpijskiej mecz obserwowało niespełna 2 tys. widzów. W wyjściowej jedenastce śląskiego pierwszoligowca wybiegł Jakub Świerczok. Najskuteczniejszy w tym sezonie strzelec niebiesko-czerwonych od kilku tygodni jest łączony z transferem na Bułgarską.

Młody napastnik Polonii nie grał w tym meczu co prawda tak efektywnie, jak w rozgrywkach ligowych, ale i tak miał udział przy bramce strzelonej przez bytomian w 15. minucie gry. Po szybko rozegranym przez Świerczoka rzucie wolnym, z piłką w pole karne gości wpadł z lewego skrzydła Daniel Mąka i kąśliwie uderzył na bramkę. Jasmin Burić odbił piłkę wprost pod nogi Jeana Paulisty, który silnym strzałem z kilku metrów dał śląskiej drużynie zaskakujące prowadzenie.

Lechowi klarownych okazji strzeleckich przed przerwą brakowało, ale swoje szanse na podwyższenie prowadzenia mieli gospodarze.

Najlepszą z nich zespół z Bytomia stworzył w 36. minucie gry. Kapitalnym zagraniem ze środka, tuż sprzed pola karnego, Paulista uruchomił wychodzącego na czystą pozycję Mąkę, ten huknął z pierwszej piłki pod poprzeczkę i tylko instynktowna interwencja Buricia uratowała Kolejorza przed kompromitacją. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. Po przerwie wyglądało to już gorzej - przyznaje Lukas Killar, kapitan śląskiej drużyny.

W drugiej połowie do roboty wzięła się za to drużyna ze stolicy Wielkopolski. Szybko przyniosło to oczekiwany skutek. Nieco ponad dziesięć minut po wznowieniu gry ładnie piłkę na prawym skrzydle rozegrali Sergiej Kriwiec i Semir Stilić, po czym obsłużyli przytomnym zagraniem wchodzącego w pole karne Grzegorza Wojtkowiaka, który zachował się nie jak obrońca, lecz rasowy napastnik i bez problemów doprowadził do wyrównania.

Na tym jednak strzeleckie popisy Lecha się nie skończyły. W 65. minucie meczu po dograniu z rzutu wolnego celny strzał głową na bramkę Polonii oddał Artiom Rudnev. Piłka minęła wychodzącego z bramki Jurija Balaża i zmierzała już do siatki, ale tuż przed linią bramkową do pustej bramki dobił ją Jakub Wilk. Trafienie skrzydłowego poznaniaków było prawidłowe, ale arbiter dopatrzył się ofsajdu i gola nie uznał.

Ta sytuacja nie wpłynęła na obraz gry. W kolejnych fragmentach w dalszym ciągu przeważał Lech, ale podłamani sędziowską pomyłką poznaniacy nie byli w swoich atakach już tak groźni jak wcześniej. Przebudzili się raz jeszcze w dogrywce, która nie pozostawiła złudzeń, która z drużyn bardziej na awans zasłużyła.

Najpierw sędzia Marcin Borski podyktował dyskusyjny rzut karny dla Lecha po starciu Pawła Alancewicza z Wojtkowiakiem. Poznaniacy obok jedenastki dostali bonus w postaci drugiej żółtej, a w konsekwencji czerwonej kartki dla pomocnika Polonii. Kiedy karnego na bramkę zamienił Rudnev, wiadomo było, że Kolejorzowi w Bytomiu nic złego już się stać nie może.

Łotysz z rosyjskim paszportem na jednej bramce nie poprzestał. W trzeciej minucie drugiej części dogrywki najskuteczniejszy strzelec T-Mobile Ekstraklasy postawił "kropkę nad i", wykorzystując sytuację sam na sam z Balażem, w której znalazł się po ładnym prostopadłym zagraniu Rafała Murawskiego. - Przyjechaliśmy po awans i swego dopięliśmy. Polonia to dobra drużyna. Gdyby tak nie było, mecz skończyłby się po 90 minutach - przekonuje supersnajper drużyny z Bułgarskiej.

Ciepłe słowa spływające na bytomian ze strony graczy z Poznania nikogo w Polonii jednak nie cieszyły. - To że odpadamy po dogrywce z finalistą poprzedniej edycji Pucharu Polski, to dla nas żadna pociecha. Prawdziwym zwycięstwem byłby awans do ćwierćfinału - wskazuje Świerczok. Rozmiary porażki niebiesko-czerwonych mógł na siedem minut przed końcem zmniejszyć Maksym Pokotyliuk, ale po strzale Ukraińca piłka zatrzymała się na słupku. Na więcej zespołu Dariusza Fornalaka już stać nie było.

Komentarze trenerów:

Jose Marii Bakero (trener Lecha Poznań): W rozgrywkach pucharowych gra z niżej notowanym rywalem ma podwójną skalę trudności, bo na taki mecz trzeba się podwójnie zmobilizować. Dość szybko straciliśmy bramkę, która wynikała z braku koncentracji, a tym aspektem w pierwszej połowie imponowała Polonia. Drużyna rywala bardzo dobrze prezentowała się także pod względem fizycznym. Po stracie bramki staraliśmy się odrobić straty i strzeliliśmy bramkę po spalonym, którego moim zdaniem nie było. Po strzeleniu bramki wyrównującej zaczęliśmy kontrolować to spotkanie. Po dającej nam prowadzenie bramce na 2:1 i czerwonej kartce gra układała nam się dużo lepiej. Sporo się w tym meczu wycierpieliśmy, ale najważniejsze jest to, że wywalczyliśmy awans.

Dariusz Fornalak (trener Polonii Bytom): Pokazaliśmy tym meczem, że wszyscy ci, którzy radzili nam, żebyśmy w tym meczu nie wychodzili na boisko byli w błędzie. Pojawiały się pytania, czy nie boimy się tego spotkania i czy Lech strzeli nam pięć, czy siedem bramek. Szkoda tego meczu, bo zadecydował on o tym, że nie zdobędziemy Pucharu Polski, ale miał on na celu nam coś dać i dał. Pokazał mojej drużynie, że przy odpowiedniej koncentracji i nastawieniu można grać w piłkę jak równy z równym z takim przeciwnikiem jak Lech Poznań. Mogę rywalowi pogratulować awansu, a sobie bym życzył, żebyśmy w meczu z Polkowicami oglądali tak samo zaangażowaną i mądrze grającą Polonię, co w Pucharze Polski.

Polonia Bytom - Lech Poznań 1:3 (1:0, 1:1, 1:2)

1:0 - Paulista 15'

1:1 - Wojtkowiak 57'

1:2 - Rudnev (k.) 101'

1:3 - Rudnev 109'

Składy:

Polonia: Kiełpin (46' Balaż) - Sinclair, Kulpaka, Killar, Chomiuk, Pokotyluk, Alancewicz, Vascak (87' Matusiak), Mąka, Paulista (69' Michalak), Świerczok.

Lech: Burić - Bruma (46' Wołąkiewicz), Wojtkowiak, Kamiński, Henriquez, Drygas (46' Stilić, 75' Ubiparip), Murawski, Injac, Kriwiec, Wilk, Rudnev.

Żółte kartki: Pokotyluk, Mąka, Alancewicz, Kulpaka, Świerczok (Polonia) oraz Injac, Henriquez, Ubiparip (Lech).

Czerwona kartka: Alancewicz /100' za drugą żółtą/ (Polonia).

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 1780.

Źródło artykułu: