Lech po meczu w Bytomiu: Za punkt honoru postawiliśmy sobie, żeby awansować

Lech Poznań nie bez problemu awansował do ćwierćfinału Pucharu Polski. Podopieczni Jose Marii Bakero dopiero po dogrywce udokumentowali swoją wyższość nad pierwszoligową Polonią Bytom.

Do Bytomia Lech jechał pewny awansu i swego dopiął. Piłkarze z Poznania nie mogli jednak po meczu powiedzieć, że sukces przyszedł im łatwo. - Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu - przyznaje Grzegorz Wojtkowiak, obrońca Kolejorza. - Polonia strzeliła bramkę i miała świetną okazję na kolejne trafienie. Na nasze szczęście to nie wpadło - mówi z ulgą defensor poznaniaków.

Drużyna z Bułgarskiej do pucharowej batalii podeszła śmiertelnie poważnie. - Przed meczem postawiliśmy sobie ultimatum, że musimy z Bytomia wyjechać, jako ćwierćfinaliści Pucharu Polski. Polonia pokazała, że jest naprawdę niezłym zespołem i kolektyw jest główną siłą tej drużyny. Dlatego na boisku to wyglądało, jak wyglądało - wyjaśnia Hubert Wołąkiewicz, gracz drużyny z Poznania.

- Wszyscy spodziewali się naszego wysokiego zwycięstwa, ale Puchar Polski rządzi się swoimi prawami. Niespodzianek nigdy nie brakuje i w tej edycji także takie niespodzianki były. My za punkt honoru postawiliśmy sobie cel, żeby awansować i cieszymy się, że ten plan został wykonany - dodaje były zawodnik Lechii Gdańsk.

W dogrywce awans Kolejorzowi zapewnił Artiom Rudnev. Łotysz z rosyjskim paszportem strzelił dwie bramki, które ostatecznie pozbawiły Polonię złudzeń. - Cieszę się, że przyczyniłem się do tego awansu. Puchar Polski to jeden z celów, o który chcemy walczyć. Chcemy zdobyć wszystko co możliwe, czyli wygrać ligę i puchar, bo w Poznaniu głód na sukces jest olbrzymi - przyznaje supersnajper Lecha.

- To był dla nas naprawdę trudny mecz. Polonia poprzeczkę zawiesiła nam bardzo wysoko. Nie ma się co temu dziwić, bo ten zespół do niedawna grał przecież w ekstraklasie. Pokazali oni, że potrafią dobrze grać w piłkę i życzę bytomianom, żeby szybko wrócili do elity. Widać, że w tym mieście jest atmosfera na piłkę w najlepszym wydaniu - puentuje Rudnev.

Źródło artykułu: