Do Bytomia Lech jechał pewny awansu i swego dopiął. Piłkarze z Poznania nie mogli jednak po meczu powiedzieć, że sukces przyszedł im łatwo. - Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu - przyznaje Grzegorz Wojtkowiak, obrońca Kolejorza. - Polonia strzeliła bramkę i miała świetną okazję na kolejne trafienie. Na nasze szczęście to nie wpadło - mówi z ulgą defensor poznaniaków.
Drużyna z Bułgarskiej do pucharowej batalii podeszła śmiertelnie poważnie. - Przed meczem postawiliśmy sobie ultimatum, że musimy z Bytomia wyjechać, jako ćwierćfinaliści Pucharu Polski. Polonia pokazała, że jest naprawdę niezłym zespołem i kolektyw jest główną siłą tej drużyny. Dlatego na boisku to wyglądało, jak wyglądało - wyjaśnia Hubert Wołąkiewicz, gracz drużyny z Poznania.
- Wszyscy spodziewali się naszego wysokiego zwycięstwa, ale Puchar Polski rządzi się swoimi prawami. Niespodzianek nigdy nie brakuje i w tej edycji także takie niespodzianki były. My za punkt honoru postawiliśmy sobie cel, żeby awansować i cieszymy się, że ten plan został wykonany - dodaje były zawodnik Lechii Gdańsk.
W dogrywce awans Kolejorzowi zapewnił Artiom Rudnev. Łotysz z rosyjskim paszportem strzelił dwie bramki, które ostatecznie pozbawiły Polonię złudzeń. - Cieszę się, że przyczyniłem się do tego awansu. Puchar Polski to jeden z celów, o który chcemy walczyć. Chcemy zdobyć wszystko co możliwe, czyli wygrać ligę i puchar, bo w Poznaniu głód na sukces jest olbrzymi - przyznaje supersnajper Lecha.
- To był dla nas naprawdę trudny mecz. Polonia poprzeczkę zawiesiła nam bardzo wysoko. Nie ma się co temu dziwić, bo ten zespół do niedawna grał przecież w ekstraklasie. Pokazali oni, że potrafią dobrze grać w piłkę i życzę bytomianom, żeby szybko wrócili do elity. Widać, że w tym mieście jest atmosfera na piłkę w najlepszym wydaniu - puentuje Rudnev.