Polonia po meczu z Lechem: Prawdziwym zwycięstwem byłby awans do ćwierćfinału

Mimo porażki z Lechem Poznań w meczu 1/8 finału Pucharu Polski piłkarze Polonii Bytom nie mają powodu do wstydu. Śląski pierwszoligowiec postawił Kolejorzowi bardzo trudne warunki, ulegając finaliście ubiegłorocznej edycji rozgrywek dopiero po dogrywce.

W meczu z Lechem drużyna Polonii była skazywana na pożarcie. - Przed meczem pytano mnie po co w ogóle wychodzimy na boisko i czy naszym celem jest stracić w tym meczu pięć czy siedem bramek - ironizuje Dariusz Fornalak, opiekun bytomskiej drużyny.

Polonia w starciu z wyżej notowanym rywalem pokazała, że ma jaja. Bardzo mądrze się broniła i groźnie kontrowała. Jako pierwsi bytomianie objęli prowadzenie w tym meczu, ale nie zdołali go dowieźć do końca. - Chcieliśmy iść za ciosem, ale niestety nie udało nam się utrzymać tego prowadzenia do końca - bezradnie rozkłada ręce Jakub Świerczok, napastnik niebiesko-czerwonych.

Porażka w meczu z Kolejorzem nie przyniosła bytomianom powodów do wstydu. - Kończy się dla nas fajna przygoda. Zdawaliśmy sobie sprawę, że Lech piłkarsko jest od nas lepszy, ale te braki zniwelowaliśmy ambicją, walką i sercem pozostawionym na boisku - wyjaśnia Daniel Mąka, pomocnik bytomskiej drużyny.

- Lech był w tym meczu po prostu lepszy. Grał poukładaną piłkę i nie bez powodu ten zespół jest uważany za jeden z lepszych w Polsce. My w końcówce trochę siedliśmy fizycznie, ale to spotkanie długo będą czuć w kościach też zawodnicy z Poznania. To był fajny mecz dla kibiców - uważa Świerczok.

Po zakończeniu przygody z Pucharem Polski Polonia może się skupić na walce w lidze. W piątek przy Olimpijskiej zagości KS Polkowice, jeden z głównych rywali bytomian do walki o utrzymanie. - Czeka nas bardzo ważny mecz. Nie jest to pusty slogan, bo z perspektywy układu miejsc w tabeli i fragmentu sezonu, w jakim się teraz znajdujemy ten mecz może mieć dla nas naprawdę kluczowe znaczenie - dowodzi skrzydłowy Polonii.

W rywalizacji z finalistą poprzedniej edycji Pucharu Polski Polonia odpadła dopiero po dogrywce. Wcześniej bytomianie walczyli z Lechem jak równy z równym. Fakt, że po regulaminowym czasie gry mecz zakończył się remisem nikogo przy Olimpijskiej nie cieszył. - Graliśmy w tym meczu o awans. Przepustka do ćwierćfinału byłaby naszym prawdziwym zwycięstwem - puentuje 19-letni napastnik drużyny z Bytomia.

Źródło artykułu: