Mateusz Lis: Takiego bałaganu jeszcze nie było…

Nowy sezon piłkarski w Polsce miał się rozpocząć w ostatni weekend lipca. Walka o tytuł mistrzowski, utrzymanie w ekstraklasie, awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce itp. miała się rozpocząć na nowo. Tymczasem na zaledwie parę dni przed startem rozgrywek nie znamy składów lig. Wszyscy skupiają się głównie na ekstraklasie, ale nie zapominajmy o nowej I i II lidze. W końcu tam też wiele klubów z niecierpliwością czeka na decyzje PZPN.

W środę światło dzienne ujrzała, dla niektórych z pewnością bardzo radosna, jeszcze dla innych druzgocąca, a dla całej reszty szokująca wiadomość: na trzy dni przed startem rozgrywek zmianie uległ skład ligi. W ekstraklasie na miejscu Arki Gdynia zagra Zagłębie Lubin. Do I-ligowców, oprócz Arki dołączy Widzew Łódź. Po chwilowej radości w Łomży z szczęśliwego losu i szansy powrotu na boiska zaplecza ekstraklasy, ponownie będzie trzeba godzić się z grą w II lidze. No i na koniec, jak dla mnie najbardziej absurdalna decyzja, odbędzie się baraż o udział w ekstraklasie pomiędzy Piastem Gliwice i Jagiellonią Białystok.

Dla tych wszystkich klubów decyzja ta jest wielkim zaskoczeniem, ale i ciosem. Nawet dla Zagłębia, które przecież przygotowując się do rozgrywek I ligi obrało zupełnie inny tor przygotowań. Teraz trzeba wszystko zmienić. Potrzebne są nowe stroje, karnety, bilety. Prawdopodobnie te drużyny, które rzutem na taśmę zmieniły klasę rozgrywek będą chciały przełożyć swoje pierwsze mecze.

Na tym wszystkim najbardziej ucierpią jednak kibice. To oni są z drużyną kiedy wygrywa i wspólnie z piłkarzami świętują sukcesy, ale również to prawdziwi fani są ostoją drużyny, gdy ta przegrywa mecz za meczem i jest bliska spadku z ligi. Nierzadko to doping kibiców pomaga piłkarzom w najtrudniejszych chwilach. Kibice doskonale zdają sobie z tego sprawę i chętnie chodzą na mecze. Jednak w takich dniach jak ten, gdy klub, który nie zasłużył na awans, otrzymuje miejsce np. w ekstraklasie (i nie mówię tu tylko o Zagłębiu!) odbiera chęć dopingowania. Ponieważ po co mamy chodzić na mecze skoro po zakończeniu sezonu zbierze się grupa osób, która przydzieli poszczególnym klubom miejsce w lidze? Po co mamy dopingować piłkarzy, skoro jeżeli nawet wygrają ligę to nie oznacza to, że zagrają klasę wyżej?

Ale sprawa związana z awansami i licencjami nie tylko ukazuje nieporadność i nieudolność Polskiego Związku Piłki Nożnej. Można również zauważyć brak stanowczości we własnych postępowaniach! Po co karać jakąś drużynę za udział w aferze korupcyjnej skoro ona i tak się odwoła i za kilka miesięcy jej kara zostanie w znacznym stopniu zmniejszona albo w całości anulowana?! Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie.

Kolejną beznadziejną i niezrozumiałą dla mnie decyzją jest reorganizacja ligi. Być może stworzenie dwóch grup w starej III lidze z pozoru może wydawać się dobrym rozwiązaniem, ponieważ rozgrywki będą atrakcyjniejsze. Jest jednak druga strona medalu. Te kluby, które grają w tej lidze muszą jeździć po połowie Polski. Nie zapominajmy, że w drugiej lidze jest wiele małych klubów, które miały spory problem z uzyskaniem licencji i po prostu nie stać ich na takie wydatki. Też absurdalną sprawą jest zmiana nazewnictwa. Ekstraklasa, I liga, II liga - chcemy w ten sposób upodobnić się do najsilniejszej ligi w Europie w Anglii? Zacznijmy od poprawy przede wszystkim infrastruktury i poziomu sportowego, potem bawmy się w zmianę nazw. Zmiana jest kłopotliwa nawet dla samych działaczy związku. Ostatnio w programie emitowany w TV rozmawiało dwóch wysoko postawionych urzędników PZPN, którzy mieli problem z nazewnictwem klasy rozgrywek, jeden z nich mówił "po nowemu", drugi "po staremu" przez co przez większość audycji nie mogli oni dojść do porozumienia.

Obecnie obraz polskiej piłki wydaje się być bardzo ponury i szary. Gra Wisły Kraków w eliminacjach do Ligi Mistrzów w świetle takich wydarzeń schodzi na drugi plan (zresztą i tak działacze Białej Gwiazdy przyznali, że ich celem numer jeden na ten sezon nie jest wywalczenie awansu do fazy grupowej Champions League). Wydaje się, że niczego nie możemy być pewni, nawet nie domyślamy się jakie informacje podadzą czwartkowe gazety czy portale internetowe. Jednak jest coś pewnego, jedna rzecz, mimo tego całego pośmiewiska jaki zrobił z siebie PZPN ze stanowiska przewodniczącego nie ustąpi Michał Listkiewicz, w końcu musi ten cały bałagan uporządkować i zająć się organizacją Mistrzostw Europy 2012, bo kto jak nie on?

Komentarze (0)