Bruno wrócił i...

W meczu z Ruchem, po przerwie spowodowanej kontuzją kolana, wrócił najlepszy strzelec Polonii - Bruno Coutihno. Pomocnik Czarnych Koszul podczas obecności na boisku, zamiast gry skupiał się głównie na symulowaniu kontuzji.

Michał Piegza
Michał Piegza

Bruno Coutinho znany jest z twardej gry oraz z faktu, że często kładzie się na boisku po ostrzejszym wejściu rywala. W poniedziałkowym meczu z Ruchem pomocnik Czarnych Koszul wrócił na ligowe boiska po niemal dwumiesięcznej przerwie. Piłkarz pojawił się na placu gry w 62. minucie, a trzy minuty później mógł fetować wraz z kolegami jedynego gola w meczu.

Po objęciu prowadzenia Polonia skupiła się głównie na obronie własnej bramki, a Bruno na... symulowaniu kontuzji. Po jednej z akcji Brazylijczyk leżał w okolicach własnego pola karnego, wijąc się z bólu. Niebiescy nie przerwali gry i zaatakowali właśnie w okolicach strefy, gdzie leżał były zawodnik Jagiellonii. Bruno, który leżał od kilkudziesięciu sekund, wstał, wybił piłkę na połowę Ruchu i... znowu się położył.

W końcówce Brazylijczyk został przesunięty do przodu i w środku pola przechadzał się kulejąc. Na trybunach zastanawiano się czy najskuteczniejszy piłkarz Czarnych Koszul za chwilę znowu się nie położy na boisku. Po kilku minutach, ku zaskoczeniu wielu, Bruno popisał się sprintem.

Po spotkaniu o problemy Brazylijczyka zapytaliśmy trenera Polonii Jacka Zielińskiego. - Dostał uderzenie pod kostkę, gdzie miał rozciętą skórę. To jest dla niego bolesne, ale niegroźne - wyjaśnił szkoleniowiec Czarnych Koszul, który po wygranej przy Cichej może z nadzieją patrzeć w przyszłość. - Nie ważny dla nas był styl. Liczyła się wygrana. Z Chorzowa rzadko kto wywozi trzy punkty, tym większe brawa dla moich piłkarzy - dodał trener.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×