Koniec dylematów Kasperczyka?

Dobry, choć minimalnie przegrany mecz we Wrocławiu, kapitalny występ w Krakowie, a ostatnio nie najgorszy mecz z Górnikiem - czyżby Górale znaleźli się na fali wznoszącej? Jedno jest pewne, trener Robert Kasperczyk ma coraz mniej wątpliwości co do wyboru wyjściowej jedenastki na kolejne spotkania.

Beniaminek T-Mobile Ekstraklasy rozpoczynał historyczny sezon dla klubu meczem z Jagiellonią. Wówczas trener Podbeskidzia Robert Kasperczyk wystawił skład złożony wyłącznie z zawodników, którzy wywalczyli awans. Tylko piątka z nich zaczęła w pierwszym składzie niedawny pojedynek z Górnikiem. Słaby początek rozgrywek sprawił, iż szkoleniowiec systematycznie wprowadzał nowych graczy na boisko i rotował składem. Ostatnie dobre występy Górali i zdobywane regularnie punkty to zasługa w największej mierze tych samych zawodników. Kasperczyk ma coraz mniej dylematów w doborze wyjściowej jedenastki. Mimo to przynajmniej na jednej pozycji ma spory ból głowy. Zacznijmy po kolei...

Bramkarz:

Sezon w bramce Podbeskidzia rozpoczął Słowak Richard Zajac, który był jednym z głównych aktorów i autorów awansu drużyny do ekstraklasy. Szybko jednak musiał zamienić boisko na ławkę rezerwowych. Po kiksach z Jagiellonią, szalę goryczy przelało sześć puszczonych goli w Bełchatowie. Jego miejsce na siedem kolejnych spotkań zajął Mateusz Bąk. Były gracz Lechii Gdańsk grał bardzo dobrze do momentu kontuzji mięśnia uda, której nabawił się przed meczem z Cracovią. Od tamtego czasu między słupki powrócił Zajac i wykorzystuje swoją szansę. Gdy tylko wróci Bąk, to trener Kasperczyk będzie miał dwóch równorzędnych golkiperów. A od przybytku na pewno głowa nie boli.

Obrońcy:

Tutaj szkoleniowiec Górali długo zastanawiał się, jak zestawić kluczowy blok defensywny. Kasperczyk zabiegał o szeroką i wyrównaną kadrę, po dwóch zawodników na jedną pozycję, lecz w przypadku obrony nie do końca się to sprawdziło. Podbeskidzie zaczęło sezon parą środkowych obrońców Juraj Dancik - Bartłomiej Konieczny. Koszmarne błędy w pierwszych meczach w wykonaniu zwłaszcza Koniecznego zmusiły trenera do rotacji. W pierwszej jedenastce znalazł się Ondrej Sourek, a Dancik powędrował na ławkę, a później na trybuny (powinien to być Konieczny). Wariant z Sourkiem się nie sprawdził, i dzisiaj znów oglądamy parę, która zaczynała rozgrywki. Jednak z każdym kolejnym spotkaniem Dancik i Konieczny coraz lepiej się rozumieją, i w tej chwili są pewniakami w składzie.

Podobnie sytuacja wyglądała na bokach defensywy. Michał Osiński przegrał rywalizację z Krzysztofem Królem i dzisiaj pojawia się tylko w czwartoligowych rezerwach. Kapitan zespołu, doświadczony Sławomir Cienciała musiał ustąpić jeszcze starszemu koledze, Markowi Sokołowskiemu.

Pomocnicy:

W linii pomocy również nastąpiło sporo zmian w porównaniu z początkiem sezonu. I to nie tylko zmian kadrowych, ale również jeśli chodzi o ustawienie. Początkowo Kasperczyk preferował czterech pomocników, w tym dwóch skrzydłowych schodzących do środka. Przynajmniej od spotkania z Legią wygranego 2:1 trener zmienił koncepcję. Duży wpływ na to miało pozyskanie Izraelczyka Lirana Cohena, który z miejsca miał się stać kreatorem gry beniaminka. Stąd też zespół przeszedł na ustawienie z dwoma defensywnymi i trzema ofensywnymi pomocnikami.

Kluczowym graczem nie tylko linii pomocy, ale całej drużyny jest tutaj Dariusz Łatka. Waleczny, nieustępliwy, z wielkim charakterem do gry - mimo niewielkiego wzrostu - jest tym piłkarzem, od którego Kasperczyk winien zaczynać ustalanie składu. Jego partnerem jest z reguły Matej Nather bądź Piotr Koman. W odwodzie pozostaje dobry Czech Frantisek Metelka. Natomiast za kreowanie gry odpowiada Cohen, który pod nieobecność Dariusza Kołodzieja nie ma konkurenta na swojej pozycji. Trzeba jednak oddać, że Izraelczyk dobrze wkomponował się w zespół.

Na prawym skrzydle dzieli i rządzi Sylwester Patejuk - drugi obok Łatki najlepszy gracz Górali w tym sezonie. Także i na tej pozycji Kasperczyk nie ma dylematu. Najgorzej sytuacja wygląda na drugim skrzydle. Tutaj próbowani byli już Sebastian Ziajka, Maciej Rogalski, Mariusz Sacha, a nawet nominalny napastnik Adrian Sikora. Każdy z nich wnosił coś dobrego do zespołu, ale przeważnie tylko w jednym występie. Jeśli klub zimą będzie starał się pozyskać nowego zawodnika, to właśnie na tą pozycję.

Napastnicy:

Jedenaście strzelonych bramek przez Podbeskidzie, to wciąż dorobek dość skromny. Tym bardziej, że nie strzelają ci, którzy powinni to robić. W meczu z Górnikiem wreszcie odblokował się Adam Cieśliński, ale nadal razi nieskutecznością Sikora (ostatnio zagrał w rezerwach). Najlepszy strzelec Róbert Demjan ma raptem trzy gole na koncie. Kibice w tej sytuacji liczą przede wszystkim na Patejuka.

Będący w życiowej dyspozycji napastnik wierzy, że również po dłuższej przerwie w rozgrywkach ekstraklasy, spowodowanej meczami reprezentacji Polski, jego zespół kontynuował będzie dobrą grę. - Zależy z jakiej strony na to patrzeć. Z jednej strony jeśli chodzi o wysiłek fizyczny, to odpoczynek na pewno się przyda. Ale z drugiej, to zaczęliśmy grać coraz lepsze mecze i zaczęło nam się układać. Dobrze by było zachować ten rytm. Ale myślę, że ta przerwa na pewno nam pomoże - przyznał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Patejuk.

Coraz lepiej rozumiejąca się ekipa Roberta Kasperczyka, przy takiej grze jak ostatnio ma duże szanse na uzbieranie osiemnastu punktów, o których na koniec rundy mówił prezes klubu, Jerzy Wolas. Patejuk liczy na więcej. - Jest to bardzo realne. Myślę, że będziemy walczyli o przekroczenie tej magicznej dwudziestki. Miejmy nadzieję, że się uda - dodał skrzydłowy Podbeskidzia. Wydaje się, że w obecnej dyspozycji Górale są w stanie osiągnąć zamierzony cel.

Komentarze (0)