Płocczanie po raz drugi w obecnym sezonie pokonali Dumę Nowego Sącza. W obu meczach Nafciarze mogą pochwalić się fantastyczną skutecznością pokonując bramkarza Sandecji aż dziewięciokrotnie. Przed spotkaniem nikt w Płocku się nie spodziewał, że piłkarze sprawią tak miłą niespodziankę nielicznie przybyłym kibicom na stadion im. Kazimierza Górskiego. Jednak pierwsze minuty nie wskazywały na to, że Nafciarze pokonają rywali. Bianconeri już w 3.minucie spotkania mogli się cieszyć niespodziewanie z szybko objętego prowadzenia. Na strzał z 18 metrów zdecydował się Lukas Janić nie dając żadnych szans rozpaczliwie interweniującemu w bramce gospodarzy Krzysztofowi Kamińskiemu. Kilka chwil później kolejną akcję, która mogła przynieść dwu bramkowe prowadzenie przeprowadził Dariusz Gawęcki. Jednak w polu karnym pewnie interweniował "Kamyk".
Hasłem kolejnych minut była walka na boisku. Płocczanie pierwszy raz bramce strzeżonej przez Marka Kozioła zagrozili w 16.minucie spotkania. Sytuacji sam na sam z bramkarzem gości nie wykorzystał Kamil Biliński. Jednak jak mówi przysłowie "co się nie odwlecze to nie uciecze". Kilka minut później Nafciarze za sprawą rozgrywającego znakomite spotkanie Joao Paulo Daniela mogli się cieszyć z pierwszej bramki. Świetnym dośrodkowaniem popisał się Ariel Jakubowski a Brazylijczyk płaskim uderzeniem nie dał żadnych szans bramkarzowi gości.
Na drugą bramkę kibice naftowego klubu nie musieli długo czekać. W 26.minucie po raz kolejny i nie ostatni w tym spotkaniu dał o sobie znać Daniel, który wyłuskał piłkę obrońcom Sandecji. Podał do niepilnowanego super strzelca Wisły Kamila Bilińskiego, który znajdując się oko w oko z Markiem Koziołem posłał piłkę tuż obok niego. W kolejnych minutach poirytowani goście stratą dwóch bramek rzucili się do ataków. Najpierw po uderzeniu Milana Duricia piłka trafiła w słupek od zewnętrznej strony. Kilka minut później po raz kolejny wiele szczęścia w bramce miał Krzysztof Kamiński, który mógł się przyglądać bezradnie jak piłka po uderzeniu Dariusza Gawęckiego z narożnika pola karnego trafiła w poprzeczkę.
Jednak to Wisła przed przerwą zadała kolejny cios. W 34. minucie piłkę w polu karnym otrzymał Matar Gueye, który pięknym lobem ośmieszył bramkarza gości. W ostatnich minutach pierwszej połowy płocczanie mogli pogrążyć biało-czarnych, jednak zabrakło im trochę szczęścia i dokładności.
Druga połowy rozpoczęła się od zdecydowanych ataków gospodarzy, którzy szybko podwyższyli wynik tego spotkania. W 48. minucie świetną piłkę po dośrodkowaniu Łukasza Sekulskiego dostał Matar, który uderzając z jedenastego metra umieścił piłkę w siatce. Akcje Wisły nie ustępowały i nabierały coraz większego animuszu. W 55. minucie po raz kolejny dała o sobie znać dwójka napastników Nafciarzy, którzy znakomicie wywiązywali się ze swoich boiskowych obowiązków. Daniel odnalazł w polu karnym niepilnowanego "Bilę", który płaskim strzałem po raz drugi pokonał bramkarza. Dwanaście minut później Brazylijczykowi zrewanżował się najlepszy strzelec Wisły, który wywalczył piłkę po błędzie Tomasza Midzierskiego. Joao Paulo Daniel nie miał żadnych problemów i umieścił piłkę w pustej bramce biało-czarnych.
Kolejne minuty to kontrola Nafciarzy nad wydarzeniami panującymi na boisku. Płocczanie wygrali zasłużenie pokazując swoją wyższość nad fatalnie dysponowanym przeciwnikiem. W świetnym stylu zakończyli ostatnie spotkanie w tym roku przed własną publicznością.
Po meczu powiedzieli:
Mariusz Kuras (trener Sandecji Nowy Sącz): Trudno cokolwiek powiedzieć po meczu w którym traci się sześć bramek. Po strzeleniu bramki wydawało się, że mecz jest kontrolowany. Jednak nie można wygrać spotkania jeśli w obronie są dziury jak w szwajcarskim serze. Wynik ten na pewno jest bolesny. Trzy punkty pozostają w Płocku. W obronie jako zespół graliśmy fatalnie. Można śmiało powiedzieć, że większość bramek strzeliliśmy sobie sami. Trzeba przełknąć tą porażkę. Gratuluję gospodarzom zasłużonego zwycięstwa.
Libor Pala (trener Wisły Płock): Spotkania z Sandecją się bardzo obawiałem, ponieważ wczoraj na treningu drużyna wyglądała fatalnie. Po pierwszej straconej bramce piłkarze wyglądali jakby się czegoś obawiali. Jednak później nasi napastnicy zagrali koncertowe spotkanie. Bramek mogliśmy strzelić jeszcze więcej, ale jestem zadowolony z tak okazałego wyniku. Napastnicy świetnie współpracowali ze sobą co jest bardzo pozytywne.
Wisła Płock - Sandecja Nowy Sącz 6:1 (3:1)
0:1 - Janić 3'
1:1 - Joao Paulo 20'
2:1 - Biliński 26'
3:1 - Gueye 34'
4:1 - Gueye 48'
5:1 - Biliński 55'
6:1 - Joao Paulo 67'
Składy:
Wisła Płock: K. Kamiński - Jakubowski, Wyczałkowski, Nadolski, Jaroń, Ricardinho (17' Gueye) (90' Skumórski), Zembrowski, Góralski, Sekulski (79' Hiszpański), Joao Paulo, Biliński.
Sandecja Nowy Sącz: Kozioł - Janić (68' Fechner), Frohlich, Midzierski, Woźniak, Makuch (46' Wiśniewski), Gawęcki, Djurić, Berliński, Jędrzejewski, Chmiest (58' Aleksander).
Żółte kartki: Biliński (Wisła) oraz Chmiest (Sandecja).
Sędzia: Rafał Rokosz (Katowice).
Widzów: 1000.