Bydgoska twierdza padła - relacja z meczu Zawisza Bydgoszcz - Termalica Bruk-Bet Nieciecza

Każda passa ma kiedyś swój koniec. Tak właśnie stało się w Bydgoszczy, gdzie miejscowy Zawisza po raz pierwszy od półtora roku na swoim boisku stracił komplet ligowych punktów.

Początek spotkania nie wskazywał na taki rozwój wypadków. Już w siódmej minucie znakomity w sobotnie popołudnie Adrian Błąd wypracował sytuację bramkową Rafałowi Leśniewskiemu. Były dwukrotny król strzelców II ligi pewnym strzałem głową z najbliższej odległości pokonał Sebastiana Nowaka.

Chwilę później to właśnie bramkarz Termaliki znalazł się w centrum wydarzeń. Po jednej z interwencji bezwładnie upadł na murawę i został karetką odwieziony do szpitala. Jego miejsce zajął rezerwowy Maciej Budka, który okazał się ojcem sukcesu podopiecznych Dusana Radolskyego.

- Czekamy na oficjalny komunikat o stanie Nowaka - mówił na pomeczowej konferencji opiekun gości. - W tym meczu w ogóle mieliśmy problemy z kontuzjami. Cały czas też kulał Arkadiusz Baran. Nie chciałem jednak tracić zmiany..

To zdarzenie wbrew pozorom mobilizująco wpłynęło na graczy Termaliki. Zawodnicy z południa Polski coraz śmielej wyprowadzili szybkie kontry i jedna z nich na dziesięć minut przed końcem pierwszej części zakończyła się czystym trafieniem sprzed pola karnego Krzysztofa Lipieckiego. Kilka chwil później Marcin Szałęga kapitalne wykorzystał rzut wolny sprzed linii pola karnego i ładnym strzałem pokonał bezradnego Andrzeja Witana.

Po przerwie to Zawisza był stroną dominującą. Jednak prawdziwym bohaterem Termaliki został rezerwowy Mikołaj Budka. To właśnie swojemu golkiperowi przyjezdni mogą zawdzięczać fakt, że z Bydgoszczy wyjechali z kompletem punktów, gdyż kilkakrotnie wyciągał piłkę niemal z linii bramkowej po celnych uderzeniach gospodarzy. - Duże uznanie dla drugiego bramkarza, który wchodzi z ławki i wybrania te sytuacje. Z drugiej strony natomiast, trzy sytuacje, wpadają trzy bramki i poprzeczka z 40 metrów - chwalił rywali Janusz Kubot.

A jak to w piłce bywa, niewykorzystane sytuacje się mszczą. Emil Drozdowicz swoim sposobem minął kilku rywali i płaskim strzałem zza pola karnego podwyższył prowadzenie niecieczan. Bydgoszczan stać było tylko jeszcze na honorowe trafienie z rzutu karnego Adriana Błąda.

Powiedzieli po meczu:

Dusan Radolsky (trener Termaliki): Niezwykle się cieszę z tego zwycięstwa. W poprzednim sezonie Sebastian Nowak bronił praktycznie cały sezon i nie musieliśmy drżeć o jego zdrowie. Na dodatek doszedł problem z innymi kontuzjami, ale nie chciałem tracić zmiany. Czekamy cały czas na wieści ze szpitala.

Janusz Kubot (trener Zawiszy): Zawodnikom należą się duże słowa uznania za drugą połowę. Było wśród nas dużo determinacji i stworzyliśmy mnóstwo sytuacji podbramkowych. Dlatego szkoda, że nawet nie zdobyliśmy jednego punktu. Strzeliliśmy na początku bramkę, ale później gra zupełnie się nie poukłada. Po przerwie to się zmieniło, choć rywale skutecznie wyprowadzali groźne kontry.

Zawisza Bydgoszcz - Termalica Bruk-Bet Nieciecza 2:3 (1:2)

1:0 - Leśniewski 7'

1:1 - Lipecki 38'

1:2 - Szałęga 45'

1:3 - Drozdowicz 74'

2:3 - Błąd (k.) 83'

Składy:

Zawisza Bydgoszcz: Witan - Ilków-Gołąb, Skrzyński, Jankowski (71' Piętka) Cuper, Hrymowicz, Ekwueme, Jackiewicz (46' Masłowski) Błąd, Leśniewski, Wójcicki.

Termalica Bruk-Bet Nieciecza: Nowak (11' Budka), Jarecki, Czerwiński, Pleva, Piątek, Pawlusiński, Baran (77' Trafarski), Lipecki, Szałęga (88' Kowalski), Drozdowicz, Rybski.

Żółte kartki: Ekwueme, Ilków-Gołąb (Zawisza) oraz Lipecki, Drozdowicz, Rybski, Czerwiński (Termalica).

Czerwona kartka: Czerwiński (Termalica) / 90+1' za drugą żółtą.

Sędzia: Łukasz Bednarek (Koszalin).

Widzów: 4000 (gości: 10).

Źródło artykułu: