Wiktor Miler: Zawiesić rozgrywki! - czyli moja wizja przyszłości

Jest piątek. Meczem Arki Gdynia i Polonii Warszawa miała ruszyć piłkarska ekstraklasa. No właśnie, miała. Ekstraklasa SA, wbrew PZPN, przełożyła rozgrywki na następny weekend. Nie zmienia to jednak sytuacji, w jakiej znalazła się polska piłka nożna. A sytuacja jest marna. Mamy już nie jeden (PZPN), nie dwa (Ekstraklasa SA), a trzy (PKOl) ośrodki decyzyjne, które walczą ze sobą i zmieniają nawzajem swoje postanowienia.

W tym artykule dowiesz się o:

Panowie zza biurek nie zdają sobie chyba sprawy z tego, jaki ma to wpływ na całe środowisko piłkarskie. Tu nie chodzi już tylko o ekstraklasę (chyba już tylko z nazwy "ekstra"), ale także o nową pierwszą i drugą ligę. Liczba klubów, które nie wiedzą, na czym "stoją", jest spora. Począwszy od Zagłębia Lubin, Arki Gdynia, Jagielonii Białystok, Piasta Gliwice kończąc na ŁKS Łomża i Widzewie Łódź. Wkrótce do tego grona może dołączyć kilka kolejnych klubów, bowiem odwoływać się chce Korona Kielce, która początkowo tego nie zrobiła. Na swoją kolej czekają również włodarze Zagłębia Sosnowiec, którzy swoje odwołanie do Trybunału Arbitrażowego przy PKOl złożyli... kilka miesięcy przed innymi i do tej pory nie doczekali się rozstrzygnięcia. Dlaczego? Widocznie są równi i równiejsi.

To, w jakiej lidze zagra dany zespół, wiąże się z tym, ile klub będzie miał pieniędzy do dyspozycji. Dla sponsorów ważne jest, w jakiej lidze się gra. Wątpliwe, że I-ligowa Jagielonia będzie miała do dyspozycji tyle samo pieniędzy, co wtedy, gdy grałaby ekstraklasie. To z kolei wiąże się z tym, jakich piłkarzy dany zespół będzie mógł zatrudnić, bo nie każdy chce grać za mniejsze pieniądze i w niższej lidze. Przekonało się o tym Zagłębie Lubin, które w łatwy sposób straciło Macieja Iwańskiego.

Decyzje podejmuje się łatwo, trudniej cofnąć ich konsekwencje. Niestety wydaje się, że o tej maksymie panowie z komisji, trybunałów i związków zapomnieli. Czy jest z tej sytuacji jakieś wyjście? Rozsądnego na pewno nie ma, ale gdybym mógł coś z tym zrobić, to zawiesiłbym rozgrywki. Do odwołania! Zdaję sobie sprawę, że jest to pomysł bardzo kontrowersyjny, ale innego wyjścia nie widzę. Wiem, że w takiej sytuacji kluby stracą na jakiś czas finansowanie, bo sponsorzy nie będą chcieli wykładać pieniędzy na towar, który ich nie będzie reklamował. Zawodnicy mogliby stracić pensję i praktycznie stać się bezrobotni. Tutaj też widzę pewne rozwiązanie. PZPN wraz z innymi instytucjami odpowiedzialnymi za ten bałagan zwracałyby klubom / sponsorom pieniądze, które ci wypłacili swoim zawodnikom w czasie, kiedy liga była zawieszona. Koszty liczone byłyby pewnie w dziesiątkach milionów złotych, ale trzeba ponosić odpowiedzialność za swoje czyny! Teraz jest tak, że związek (i inni) nie ponosi żadnej odpowiedzialności.

Na ile zawiesić ligę? Najprościej napisać, że na tyle, aby wszystko uporządkować. Biorąc pod uwagę, że żyjemy w Polsce pewnie i dekada by nie starczyła. Ale przyjmijmy, że wszyscy (PZPN, PKOl, Ekstraklasa SA, a także sądy administracyjne, jeśli zajdzie potrzeba) będą pracować w trybie pilnym (co nie oznacza, że decyzje muszą być podejmowane szybko i nieprzemyślanie). W takim wypadku zawiesiłbym rozgrywki na rok. Oczywiście nie wszystkie. Grałyby ligi poniżej (nowej) drugiej. Zwycięzcy 8 grup (nowej) trzeciej ligi zagraliby baraże, a zwycięzca zostałby nowym mistrzem Polski (byłaby to pewnie jedyna taka okazja dla większości tych zespołów). Po roku, gdy będzie już wiadomo, który zespół gdzie gra, ligi ruszyłyby na nowo.

Komentarze (0)