Stilić chciałby grać dłużej

Cztery mecze bez gola w wykonaniu Lecha Poznań nie biorą się z niczego. Poznaniacy grają ostatnio przeciętnie i nie zmienia tego fakt, iż długo utrzymują się przy piłce. W słabszej formie jest również Semir Stilić, który w starciu z Podbeskidziem wszedł na plac gry dopiero w 62. minucie. Choć to właśnie bośniacki pomocnik ożywił grę drużyny i miał najlepszą sytuację bramkową w spotkaniu.

W ostatnich meczach kluczowy zawodnik Lecha Poznań Semir Stilić często schodził w końcówce z boiska, zmieniany przez trenera Jose Marię Bakero. W spotkaniu z Podbeskidziem, które zakończyło się bezbramkowym remisem, hiszpański szkoleniowiec wpuścił Stilicia na plac gry dopiero w 62. minucie spotkania. Po meczu mógł chyba sobie pluć w brodę, bowiem to właśnie Bośniak "rozkręcił" grę poznaniaków i miał najdogodniejszą okazję do zdobycia gola. Wszyscy zastanawiali się, jak pomocnik mógł nie trafić do bramki z pięciu metrów w 87. minucie meczu. - Ja też byłem przekonany, że padł gol. Jednak strzały głową to nie jest moja mocna strona. Mogłem strzelić, ale nie udało się. Szkoda, bo wygralibyśmy na pewno - przyznaje Stilić w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Bośniak żałował nie wykorzystanej szansy, bo drugiej tak dobrej okazji w tym meczu już nie miał. Był chyba jednym z nielicznych piłkarzy Lecha, który stwierdził, iż Lech nie zasłużył na zwycięstwo. - Podbeskidzie miało swoje sytuacje, my też mieliśmy swoje. Tak jak graliśmy w tym meczu, to myślę, że nie zasłużyliśmy na zwycięstwo. Drużyna taka jak Lech - z całym szacunkiem dla Podbeskidzia - musi sobie stwarzać siedem-osiem sytuacji strzeleckich. My w tym spotkaniu stworzyliśmy sobie dwie sytuacje w przeciągu 90. minut, więc nie ma o czym mówić - mówił Stilić.

Bośniak chwalił ostatnich rywali za dobrą postawę. - Podbeskidzie to bardzo dobra drużyna, która pokazała, że przeciwko najmocniejszym zespołom w lidze gra bardzo dobrze. Grali swoją piłkę. Nam z kolei zabrakło ambicji w przodzie, abyśmy wygrali ten mecz - tłumaczył pomocnik Lecha Poznań.

Remis z Podbeskidziem był czwartym kolejnym meczem Lechitów w ostatnim czasie, w których nie zdobyli gola. Poznaniacy mają już dziewięć punktów straty do lidera tabeli Śląska Wrocław, co martwi Semira Stilicia. - Brakuje zwycięstwa już w czwartym meczu z kolei. Myślę, że musimy się teraz skupić, aby w następnym spotkaniu wreszcie wygrać - przyznał piłkarz.

Od czasu pierwszego meczu w tej rundzie z ŁKS-em Łódź, kiedy Stilić wpisał się na listę strzelców, w kolejnych meczach w lidze nie zdobył już gola. A do tego w ostatnich spotkaniach rzadko grał pełne 90. minut. Po dobrych 28 minutach przeciwko Podbeskidziu, Stilić w następnych meczach chciałby grać więcej i strzelać znów gole. - Oczywiście, że miałem ochotę grać od początku. Ale to decyzja trenera, że zagrałem nieco ponad 25. minut. Spróbowałem zrobić wszystko, żebyśmy wygrali, ale to nie wystarczyło. Może jak zagram w następnym meczu trochę dłużej, to coś strzelę - zakończył rozmowę z naszym portalem pomocnik Lecha.

Komentarze (0)