- Jeżeli chodzi o pierwszy mecz, to oglądaliśmy dwie różne połowy. Pierwszą zagraliśmy dobrze, a w drugiej nieco gorzej. Nie wiem z czego to wynikało. Czy to z braku sił, czy też co innego wpłynęło na naszą grę. Zagraliśmy trochę słabiej i w konsekwencji straciliśmy bramkę. Natomiast drugie spotkanie to pewne zwycięstwo i myślę, że poszło nam w tym meczu bardzo dobrze - powiedział Piotr Mroziński, pomocnik Widzewa Łódź.
Młodzieżowy reprezentant Polski jako jeden z nielicznych wystąpił w obu sobotnich spotkaniach. W pierwszym z nich zagrał na swojej nominalnej pozycji, czyli na środku pomocy. Natomiast w drugim meczu zagrał on na stoperze, zastępując na tej pozycji Sebastiana Dudę. - Już kiedyś grałem na stoperze i nie była to dla mnie żadna nowość. Jeżeli będzie trzeba tak grać, to nie stanowi to dla mnie najmniejszego problemu - przyznał widzewiak.
Widzewiacy mają za sobą sześć dni ciężkich treningów, które dały im w kość, ale nie odebrały chęci do gry. - Było czuć zmęczenie. Wiadomo, na początku obozu nie było źle, ale już w połowie czuliśmy zmęczenie. Później trochę nogi puściły i było dużo lepiej. Akurat można powiedzieć, że chciało się grać i nie byliśmy zmęczeni.
Jak wyglądały zajęcia podczas obozu w Kleszczowie? - Ogólnie były to ćwiczenia bez użycia piłek. Dużo biegaliśmy, było m.in. bieganie tlenowe. Teraz będziemy pracować w Łodzi i będziemy schodzić trochę z tych odciążeń. Zapewne będzie teraz więcej ćwiczeń z piłką - opisuje 19-latek.