Przewaga zawodników z Nowego Sącza widoczna była już od pierwszych minut. Pomimo ambitnej postawy, Resovia nie była w stanie przeciwstawić się naporowi gości. Prowadzenie powinien dać Sandecji Peter Petran, ale po jego uderzeniu z około sześciu metrów, piłka odbiła się od słupka. Niedługo później w dogodnej sytuacji był Bartosz Wiśniewski, jednak jego strzał głową nie znalazł drogi do bramki. Resovia również miała swoją szansę na zdobycie gola, ale Dariusz Kantor nie potrafił pokonać Mariusza Różalskiego. Do przerwy utrzymał się wynik bezbramkowy.
Jedynie osiem minut potrzebowali sądeccy piłkarze aby zdobyć bramkę po przerwie. Szybką akcję rozpoczął Lukas Janic, a skutecznie zakończył ją Piotr Kosiorowski wykorzystując świetne podanie od Wiśniewskiego. Dwadzieścia cztery minuty później było już 2:0. Bartosz Szeliga zagrał do Wiśniewskiego, a tym razem napastnik Sandecji sam umieścił piłkę w siatce. Wynik został ustalony po akcji dwóch zawodników ze Słowacji. Martin Zlatohlavy otrzymał podanie od Janica i strzelił bramkę numer trzy. Wysokie zwycięstwo było dokładnym odzwierciedleniem przewagi Sandecji.
W sparingu z powodów zdrowotnych nie wystąpili Arkadiusz Aleksander oraz Mateusz Wilk. Natomiast Tomasz Midzierski i Wojciech Trochim dostali od trenera możliwość odpoczynku.
Resovia Rzeszów – Sandecja Nowy Sącz 0:3 (0:0).
1:0 - Kosiorowski 53’
2:0 - Wiśniewski 77’
3:0 - Zlatohlavy 90’
Resovia: Pietryka (46’ Mech) - Jaroch (46’ Krzak), Bogacz (46’ Kozubek), Nikanowycz, Szkolnik (46’ Sulkowski), Ogrodnik (46’ Kwiek), Frankiewicz (46’ Domoń), Juszkiewicz, Brągiel, Kantor (46’ Hajduk), Ciećko (46’ Góra).
Sandecja: Różalski - Fechner (46’ Makuch), Fröhlich (60’ Zinyak), Zinyak (46’ Zlatohlavý), Niechciał (46’ Woźniak), Szeliga (30’ Majkowski), Petrán (46’ Leśniak), Szczepański (46’ Gawęcki), Burkhardt (46’ Janič), Kosiorowski (60’ Szeliga), Wiśniewski.
Pozytywną ocenę swoim podopiecznym wystawił Robert Moskal. - Zwycięstwo nad zespołem z niższej ligi odbieram jako obowiązek, z którego się wywiązaliśmy. Czasem takie mecze bywają trudniejsze niż pojedynki z drużynami z tego samego poziomu rozgrywek. Bardzo ważne, że zagraliśmy na zero z tyłu. Nad tym elementem obecnie pracujemy i przynosi to efekty. Do tego potrafiliśmy strzelić trzy bramki, także należy się cieszyć, choć sytuacji bramkowych było więcej - podsumował trener Sandecji.