Przypomnijmy, że we wtorek przed południem Małecki został odsunięty przez Wisłę od treningów z pierwszym zespołem i drużyną Młodej Ekstraklasy za zachowanie, jakiego dopuścił się w ostatnich dniach, kiedy najpierw po zejściu z boiska w meczu 1/16 finału Ligi Europejskiej ze Standardem Liege nie podał ręki trenerowi Kazimierzowi Moskalowi ani nie usiadł na ławce rezerwowych, tylko udał się od razu do szatni, kopiąc po drodze bandy okalające stanowisko operatorskie. Ze stadionu wyjechał jeszcze przed zakończeniem spotkania, a dzień później przeprosił za swoje zachowanie, ale ogłosił równocześnie, że nie chce być brany pod uwagę przy ustalaniu składu na niedzielny mecz 18. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Zagłębiem Lubin.
- Ciężko mi go oceniać, bo sam sprawiałem problemy wychowawcze, ale nigdy nie zachowywałem się tak jak on. Patryk obraził kolegów z drużyny, bo mówił, że nie będzie z nimi trenował, trenera i kibiców. Katastrofalnie skończył tę swoją wiślacką przygodę. Myślę, że to zaszło za daleko. Może obie strony będą próbowały jeszcze coś ugrać, ale wydaje mi się, że finał sumy tych wszystkich wydarzeń nie mógł być inny - mówi Iwan.
Przy poprzednich wybrykach Małecki przynajmniej zawsze był wspierany przez część najwierniejszych kibiców. Teraz na dnie znalazł się sam. - Teraz zlekceważył wszystkich, których mógł. Gorzej nie mógł się zachować. Ja też niektórych zawodników Wisły nazywałem najemnikami, ale teraz to oni mogą patrzeć na Patryka z politowaniem i przymrużeniem oka. Jego zachowanie absolutnie nie pasuje do tego, co deklarował na temat Wisły - komentuje Iwan i dodaje, że wychowanek Wigier Suwałki w szatni Białej Gwiazdy stracił jakikolwiek autorytet: - Chłopaki pewnie by mu przebaczyli, ale czy byłby serio traktowany? Nie chce mi się wierzyć. Jedyna szansą dla niego na to, by uratował karierę, to jest transfer i zmiana otoczenia. Najlepiej transfer zagraniczny, ale o to nie będzie tak prosto. Żeby wyjechać, trzeba też gdzieś grać i coś sobą reprezentować, a on teraz będzie z tego wyłączony. Patryk nawet nie docenił tego, że miejsce w wyjściowym składzie na Standard dostał na kredyt. I Kirm, i Iliev absolutnie byli lepsi od niego. Trener Moskal mu zaufał, dał mu szansę i co dostał w zamian? Policzek od zawodnika, którego chciał wyciągnąć za uszy do góry.