- Absolutnie nie czujemy się słabsi od Standardu. Rozegraliśmy dwa wyrównane mecze - mówi kapitan Wisły Cezary Wilk. - Awans był na wyciągnięcie ręki. Jedna bramka w rewanżu mogła rozstrzygnąć losy awansu na naszą korzyść. Niestety, tego gola nie udało się zdobyć. Standard zagrał bardziej defensywnie niż ostatnio. Zagęścili środek pola, przez co wyeliminowali nasze ofensywne akcje. Na pewno czegoś zabrakło, bo nie udało się zdobyć gola. Grało nam się ciężko. Przed meczem w Liege mówiłem, że fajnie by było, gdybyśmy to spotkanie skończyli w jedenastu. Niestety nie udało się i może to jest jedna z przyczyn naszego niepowodzenia - dodaje 26-letni pomocnik.
- Standard zdecydowanie nastawił się na obronę i szybkie wyjście z kontratakiem. W ofensywie mieliśmy więc jeszcze mniej miejsca niż w Krakowie. Gospodarze wiedzieli, że mają korzystny rezultat i dlatego zdecydowali się na taką taktykę - komentuje Łukasz Garguła. - Mogliśmy się spodziewać, że Standard obierze taką taktykę. Grali spokojnie i czekali na jakiś stały fragment gry bądź kontratak. Odpadliśmy mimo tego, że w tym dwumeczu nieźle zagraliśmy. Zabrakło strzelenia bramki w rewanżu, które myślę, że dałaby nam awans. Bardzo tego żałujemy, bo była duża szansa przejść dalej. Od początku tego roku gramy bardzo dobrze, prezentujemy się w każdym meczu lepiej niż przeciwnik. Niestety, to nie daje gwarancji zwycięstw. Musimy dalej robić swoje i mieć nadzieję, że wyniki zaczną się układać po naszej myśli - uzupełnia "Guła".
- Graliśmy ofensywnie, próbowaliśmy naszej gry, ale Standard naprawdę dobrze spisał się w defensywie tym razem. W obu spotkaniach byliśmy lepszą drużyną. Na pewno w tych dwóch spotkaniach zabrakło nam szczęścia - to z kolei opinia Marko Jovanovicia. - Szkoda tego dwumeczu, bo graliśmy bardzo dobrze, zarówno w Krakowie, jak i teraz. Drugi raz musieliśmy kończyć mecz w dziesięciu, a to bardzo ciężko dla nas. Dwa razy zremisowaliśmy, więc nie można mówić, że byliśmy słabsi - podkreśla Sergei Pareiko.