Piłkarze Lecha po meczu: Jesteśmy jak bokser

Po dwóch wiosennych meczach piłkarze Lecha porównali się do boksera, który został przewrócony na deski. Gracze Kolejorza kolejny raz w sezonie rozczarowali nie tylko swoich kibiców, ale również siebie.

Michał Piegza
Michał Piegza

Szybko i ze spuszczonymi głowami opuszczali murawę piłkarze Lecha. Zawodników Kolejorza, którzy jeszcze niedawno potrafili jak równy z równym grać z Juventusem Turyn czy Manchesterem City, trudno było po spotkaniu namówić na ocenę ich sytuacji. - Leżymy na deskach niczym bokser po dwóch ciężkich ciosach - przyrównał porażki z Ruchem i wcześniej z PGE GKS obrońca drużyny z Wielkopolski Marcin Kikut. - Najgorsze jest to, że nie wiemy dlaczego tak się dzieje. Na analizy przyjdzie czas - komentował na gorąco rozpoczynający mecz na ławce rezerwowych zawodnik.

Optymizmu przed kolejnymi meczami szukał pomocnik Lecha Dimitrije Injac. - Wygramy dwa mecze i wszystko wróci do normy. Porażka to efekt tylko i wyłącznie naszych błędów - stwierdził. - Zabiły nas stałe fragmenty gry. Do tej pory nie traciliśmy w ten sposób goli. Do tego Ruch miał więcej szczęścia od nas - uzupełnił słowa kolegi z zespołu bramkarz Lecha Krzysztof Kotorowski.
Jose Maria Bakero pracę w Lechu rozpoczął meczem przy Cichej z Ruchem i tam też ją zakończył Jose Maria Bakero pracę w Lechu rozpoczął meczem przy Cichej z Ruchem i tam też ją zakończył
Chorzowianie szybko objęli prowadzenie, a potem bez skrupułów punktowali rywali. - Mądrze się bronili. Skuteczni w obronie, podobnie w ataku. To na nas wystarczyło - smucił się Kikut.

W drugiej połowie meczu, przy stanie 3:0, fani Niebieskich postanowili pożegnać pracującego w Lechu Jose Marię Bakero, śpiewając refren znanej piosenki "Eviva Espana". Kilka godzin później okazało się, że chorzowscy kibice mieli rację.

Dodajmy, że Hiszpan pracę w Lechu rozpoczął przegranym meczem z Ruchem przy Cichej. Po ponad piętnastu miesiącach w spotkaniu z Niebieskimi ją zakończył.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×