Modernizacja świnoujskiego stadionu w przerwie zimowej była jednym z kluczowych argumentów działaczy Floty w walce o warunkową, pierwszoligową licencję.
Zaplanowane przed sezonem prace ruszyły w grudniu. Głównymi punktami projektu są: zadaszenie południowej trybuny oraz powstanie budynku technicznego z miejscami dla VIP-ów i dziennikarzy.
O ile na wykończenie pomieszczeń wykonawca ma czas do końca czerwca, to dach miał osłaniać trybunę już przed wiosennymi meczami. Wiadomo jednak ze stuprocentową pewnością, że tak nie będzie.
Czytaj o szczegółach przebudowy.
Problemy z budową rozpoczęły się niemal wraz z jej początkiem. Przyczyną były wytyczne technologiczne oraz zmiany w projekcie. Wykonawca zakładał bowiem prowadzenie robót z płyty boiska, lecz na takie rozwiązanie nie zgodziły się władze miasta.
- Musieliśmy w tej sytuacji zrobić więcej miejsca za trybunami, aby mógł tam wjechać ciężki sprzęt. Te prace trwały około trzech tygodni - opowiadał w styczniu kierownik budowy Robert Sławiński.
Wywożenie ziemi oraz wycinka drzew przesunęły właściwe prace, które z uwagi na normy techniczne nie mogą być przyspieszane. Chociażby montaż zadaszenia nie może być rozpoczęty przed upływem regulaminowych 28 dni od postawienia słupów.
Następnym utrudnieniem były mrozy, które w lutym wstrzymały najważniejsze działania i uniemożliwiły betonowanie. Wykonawca stracił kolejne dni w oczekiwaniu na dodatnie temperatury.
Z powodu opóźnień świnoujski klub wystąpił do PZPN z prośbą o warunkowe dopuszczenie obiektu do rozgrywek. Związek zgodę wyraził i Flota podejmie w drugiej tegorocznej kolejce GKS Katowice przy jednej czynnej trybunie, z tysiącem miejsc.
Przez ile spotkań stadion przy ulicy Matejki będzie przyjmował tak ograniczoną liczbę widzów? Czarne scenariusze przewidują przeciągnięcie się prac nawet do maja.