- Nie muszę nikogo przekonywać, że ŁKS indywidualnie ma dobrych zawodników. Oglądaliśmy na odprawie ich ofensywę. Mam nadzieję, że sprawimy, że w ataku ŁKS będzie miał na tyle mało miejsca i czasu na podjęcie decyzji, że nie pozwolimy mu na wiele - mówi opiekun Pasów.
Stery Cracovii Kafarski przejął we wtorek, więc na przygotowanie zespołu do arcyważnego meczu z ŁKS-em miał tylko trzy treningi. - Co mogłem zmienić w tym czasie, to się okaże w piątek o 20. Będzie o tym mówił nie tylko wynik, ale i obraz meczu. Jeżeli opinia publiczna ocenia drużynę poprzez pryzmat braku zaangażowania, zbyt późne podjęcie rękawicy lub brak reakcji na to, co się dzieje na boisku, to będę wymagał tego, by od pierwszej minuty pokazać ŁKS-owi, że przyjechaliśmy po zwycięstwo. Nie wyobrażam sobie, by piłkarze, którzy dostaną szansę w tym meczu, nie zrobili wszystkiego, by jej nie wykorzystać - przekonuje 37-letni szkoleniowiec.
Trener Pasów zapewnia, że chce zaskoczyć czymś ŁKS, ale nie chce mówić, że będą to niespodzianki. Oczekuje się, że Cracovia pod skrzydłami Kafarskiego będzie przypominać stylem Lechię Gdańsk z jego kadencji. - Styl to nie jest rzecz, którą chcę zrobić od razu. Najważniejsza będzie lepsza organizacja gry. Dla mnie to nie będą niespodzianki, bo mam tych chłopaków od trzech dni i zabiorę na mecz tych, którzy w mojej ocenie będą potrzebni do tego, co chcemy w Łodzi zagrać - tłumaczy.
Cracovia wiosną grała na razie tylko przed własną publicznością i mecz w Łodzi będzie dla niej pierwszym wyjazdowym. Piłkarze Pasów narzekali, że gra na własnym stadionie wiąże się z dużą presją, która pęta im nogi. Trener Dariusz Pasieka wierzył w to, że właśnie poza Krakowem jego zespół będzie stać na przełamanie, ale nie dane mu było tego doczekać. - Cieszą mnie słowa trenera Pasieki, bo to świadczy o tym, że wierzył w ten zespół. To się okaże, czy na wyjeździe będzie nam łatwiej. Czekają nas dwa mecze wyjazdowe. Pierwszy będzie trudny pod względem psychicznym i mam nadzieję, że drugi ze Śląskiem we Wrocławiu po dobrym wyniku w Łodzi będzie łatwiejszy - kończy Kafarski.