Właśnie w taki sposób padła wyrównująca bramka dla KGHM Zagłębia Lubin w meczu z Ruchem Chorzów:
[videa=RVlkcRGVSLaePwTS]
Co na temat puszczonego przez siebie gola powiedział po spotkaniu bramkarz Niebieskich? - Można powiedzieć, że piłki w ogóle nie widziałem. Tam stał nasz zawodnik, Paweł Lisowski i obok niego piłkarz Zagłębia Lubin. Byli 30 centymetrów przede mną. Jak padł strzał to zrobiłem ruch, prawą ręką trochę dotknąłem piłkę, ale niewiele widziałem. Szkoda tej bramki, bo mogliśmy wygrać ten mecz - powiedział Michal Pesković.
- Nie jesteśmy całkiem zadowoleni z tego remisu. Można powiedzieć, że straciliśmy łatwego gola. Jakbym więcej widział, to bym to obronił - dodał.
Swojego golkipera bronili także piłkarze Ruchu. - Z tego co rozmawialiśmy między sobą to Michal Pesković był zasłonięty i tą piłkę zobaczył w ostatniej chwili. Gdzieś tam mu po ręce poszła i wpadła do bramki - zaznaczył Łukasz Janoszka.
Chorzowianie cały czas plasują się w czołówce tabeli. - To dobrze, że nikt głośno nie mówi o tym, że możemy być mistrzem Polski. Nie ma takiej presji. Musimy jednak wygrywać mecze. Szkoda, że teraz zgubiliśmy dwa punkty. Nie przegraliśmy na wyjeździe i mamy fajną serię. Z wyjazdów do Chorzowa przywieźliśmy punkty, a teraz mamy dwa spotkania u siebie i trzeba w nich zapunktować - podsumował bramkarz.