Niewiele zabrakło, a Sergiusz Prusak w ogóle nie wyszedłby na boisko. Przedwcześnie zakończył rozgrzewkę ze względu na uraz palca, lecz nie przeszkodził mu on w grze. - Nic poważnego się nie stało. Myślałem, że palec jest złamany, bo troszeczkę się skrzywił, ale prawdopodobnie jest tylko wybity - wyjaśnia golkiper.
Drobna kontuzja nie przeszkodziła 32-latkowi w zostaniu jednym z bohaterów Bogdanki. Najpierw zaliczył on... asystę przy bramce na 2:0, a kilkanaście minut później obronił rzut karny, co miało olbrzymi wpływ na przebieg meczu. - Po prostu poszedłem w ten róg, rywal tam trafił i udało się obronić - skromnie zauważa. - W drugiej połowie pokazaliśmy charakter. Kiedy rywale strzelili kontaktową bramkę na 3:2, to nie załamaliśmy się i pokazaliśmy, że potrafimy grać w piłkę - dodaje Prusak.
Świetną passę w meczach przeciwko łęczyńskiemu zespołowi podtrzymał Ensar Arifović. Bośniak od 2010 roku regularnie, przynajmniej dwa razy w sezonie pokonuje Prusaka. - Znowu ten przeklęty Arifović - gdzie gra, tam mi strzela bramkę. Szkoda, że straciliśmy te gole, ale nieważne czy wygralibyśmy 5:2 czy 6:5. Najważniejsze są trzy punkty - podkreśla doświadczony bramkarz.
Udany początek rundy wiosennej pozwolił Bogdance poprawić swoją sytuację w tabeli. Piłkarze mają jednak świadomość, że należy dopracować niektóre elementy, aby z powodzeniem rywalizować o najwyższe cele. - Jeszcze troszeczkę się docieramy, bo nie graliśmy sparingów z mocnymi drużynami. Mam nadzieję, że zgramy się jeszcze lepiej i to przyniesie efekty w postaci kolejnych zwycięstw - zapewnia Prusak.
Sergiusz Prusak: Ten przeklęty Arifović
Kapitalna inauguracja rundy wiosennej nie byłaby możliwa bez świetnej postawy doświadczonego bramkarza Bogdanki. Walnie przyczynił się on do wysokiego zwycięstwa łęczyńskiej drużyny nad Flotą Świnoujście, której barw bronił przez niemal dekadę.