- Nie tak to miało wyglądać. Wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Chęć rehabilitacji za porażkę we Wrocławiu była wielka. Jesteśmy mistrzami drugiej połowy, ale mamy problem z pierwszą. Bramki jakie straciliśmy w pierwszej połowie, nie powinny się zdarzać na poziomie ekstraklasy. Na pewno się nie poddamy i będziemy robić wszystko, żeby zespół wierzył w to, że cel w postaci utrzymania w ekstraklasie jest do zrealizowania - zapewnia Kafarski.
37-letni szkoleniowiec przyznał, że nie żałuje swojej decyzji o podjęciu się misji utrzymania Cracovii w ekstraklasie: - Po dwóch tygodniach pracy tutaj jestem zadowolony ze wszystkiego oprócz wyników. Jestem na początku swojej drogi i takie doświadczenie mi się przyda. Całą swoją wiedzę i zaangażowanie wkładał w to, żeby pomóc Cracovii w utrzymaniu. Gdybym drugi raz miał podjąć taką decyzję, to byłaby ona taka sama.
W meczu z Górnikiem w barwach Pasów zadebiutowali Radosław Cierzniak i Bartłomiej Grzelak. Pierwszy został antybohaterem Cracovii, kiedy w 43. minucie nabił Michał Zielińskiego piłką tak, że ta wpadła do bramki krakowian. - Nie tylko Cierzniak do przerwy zachowywał się fatalnie. Mieliśmy problemy z kierunkiem gry, która zamiast do bramki Górnika, toczyła się do naszej bramki. To nie był tylko problem Cierzniaka. Szkoda, że Radkowi to się zdarzyło - mówi Kafarski. Grzelak natomiast pojawił się na placu gry po przerwie, chociaż podczas treningów poprzedzających piątkowe spotkanie znajdował się w wyjściowej "11". - Ja byłem na wszystkich treningach, sam je prowadziłem i na środowym treningu Koen był w składzie wyjściowym, a Bartek w drugim zespole. Na pewno nie jest tak, że nie popełniłem żadnego błędu. Nieźle wyglądała ich współpraca w drugiej połowie, potrafimy z tego chaosu sprowadzić piłkę do ziemi i mogli nastraszyć Górnika - ocenia trener.
Kafarski zapowiedział, że jest gotowy na pracę z Cracovią też na zapleczu ekstraklasy: - Jeśli będzie mi tu dane pracować dłużej, to podejmę się budowy zespołu. A na którą ligę, to będziemy wiedzieć 6 maja.