- Na pewno Arka jako drużyna coś potrafi. Zobaczymy, jak to się potoczy dalej w następnych spotkaniach w lidze. Puchar Polski traktujemy jako przygodę, zabawę, bo głównie koncentrujemy się na rozgrywkach ligowych - mówił po meczu Pucharu Polski ze Śląskiem Wrocław Marcin Radzewicz, piłkarz Arki Gdynia. W tych rozgrywkach piłkarze z Gdyni zagrają w półfinale, ale i w lidze wiedzie im się bardzo dobrze.
Po wznowieniu rozgrywek po przerwie zimowej gdynianie pokonali już byłego wicelidera, Termalicę Bruk-Bet Nieciecza, a teraz rozgromili ostatnią drużynę w tabeli, Olimpię Elbląg.
Dla zespołu z Elbląga sobotnie spotkanie było niezwykle ważne. Piłkarze beniaminka I ligi plasują się bowiem na ostatniej pozycji w tabeli i rozpaczliwie potrzebują punktów. Mecz z Arką nastoje w Elblągu zapewne jednak tylko pogorszył.
Początek potyczki z Arką nie był zbyt fascynujący. Na boisku dużo było niedokładności, chaosu. Częściej przy piłce byli jednak goście i to oni raz na jakiś czas zatrudniali Grzegorza Szamotulskiego. W polu karnym gdynian rzadko robiło się naprawdę gorąco, ale jeżeli już dochodziło do sytuacji bramkowych, to uczestniczył w nich Lubomir Lubenow. Piłkarze Olimpii swój moment w meczu mieli po 30 minutach. Nie zdołali jednak skierować piłki do siatki, a jak wiadomo niewykorzystane sytuacje się mszczą. I tak w 39. minucie sam na sam z bramkarzem znalazł się Bartosz Flis. W tej sytuacji młody piłkarz się nie pomylił i wyprowadził żółto-niebieskich na prowadzenie.
Od początku drugiej połowy raz na jakiś czas ciekawie było bądź to pod jedną, bądź pod drugą bramką. W 63. minucie to gospodarze mogli jednak unieść ręce w górę i cieszyć się z gola. Rzut karny skutecznie wykorzystał bowiem Tomasz Chałas.
Stracona bramka na Arkowców podziała jak płachta na byka. Już pięć minut później celnym strzałem głową popisał się bowiem Sławomir Mazurkiewicz. Ponad dziesięć minut później było już 3:1 dla gdynian. Po dośrodkowaniu Piotra Tomasika celnie z kilku metrów strzelił Patryk Jędrzejowski. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego piłkę do siatki skierował jeszcze Flis i tym samym zdobył on swojego drugiego gola w sobotniej potyczce.
Arka odniosła zasłużone i pewne zwycięstwo - była bowiem drużyną po prostu lepszą piłkarsko. Po dość słabej jesieni wiosną Arkowcy dają wyraźny znak, że ciągle zamierzają walczyć o awans do T-Mobile Ekstraklasy. Sytuacja Olimpii jest już bardzo zła. To w tej chwili murowany kandydat do spadku do II ligi.
Olimpia Elbląg - Arka Gdynia 1:4 (0:1)
0:1 - Flis 39'
1:1 - Chałas (k.) 63'
1:2 - Mazurkiewicz 68'
1:3 - Jędrzejowski 79'
1:4 - Flis 90'
Składy:
Olimpia: Szamotulski - Derbich, Nadzijewskij, Borsukow, Scherfchen, Tiszkiewicz (62' Matwijów), Lubenow, Kaczmarczyk, Bartosiak (57' Miecznik), Chałas, Kołosow (68' Czoska).
Arka: Szlaga - Radzewicz (46' Jędrzejowski), Jarzębowski, Benevente, Krajanowski (84' Bochenek), Mazurkiewicz, Pruchnik, Kuklis, Tomasik, Surdykowski (76' Ivanowski), Flis.
Żółte kartki: Szamotulski, Kołosow, Borsukow (Olimpia) oraz Kuklis, Surdykowski, Tomasik (Arka).
Sędzia: Piotr Siedlecki (Warszawa).
I sprawdzi się powodzenie:
.... nie ważne jak się Czytaj całość