Kosiorowski: Zależało nam na utrzymaniu wyniku

Bohaterem spotkania, w którym Sandecja wygrała z Pogonią, bez wątpienia był Piotr Kosiorowski. Sądecki pomocnik walczył w każdym sektorze boiska, napędzał akcje ofensywne i nieustannie sprawiał problemy defensywie rywali. Swój świetny występ udokumentował asystą przy zwycięskiej bramce Majkowskiego.

Z pierwszego występu Piotra Kosiorowskiego przed sądecką publicznością, zapamiętana zostanie zapewne akcja, w której wypracował zwycięską bramkę. Rajd lewym skrzydłem, przedarcie się przez szyki obronne rywala, a następnie zagranie piłki wzdłuż linii bramkowej i Kamil Majkowski musiał tylko dostawić nogę. - Powiedziałem Kamilowi przed meczem, że wystawię mu piłkę do pustej bramki, a on wpakuje ją do siatki. Szczęśliwie dla nas tak się właśnie stało. Zależało mu bardzo na strzeleniu tutaj bramki, grał przeciwko swojemu byłemu trenerowi, chciał coś udowodnić i udało się tego dokonać - powiedział Kosiorowski o bramce dającej zwycięstwo nad liderem tabeli.

Grając w przewadze niemal przez całą drugą połowę, Sandecja momentami nie potrafiła tego wykorzystać. Zespół cofał się na własną połowę, a inicjatywę mieli goście ze Szczecina. - Rozmawialiśmy o tym po meczu w Bytomiu, tam było dziesięć minut naszej przewagi liczebnej, ale tego nie wykorzystaliśmy. Nie potrafiliśmy spokojnie rozgrywać akcji, oskrzydlać i robić obiegów, a to przecież najlepsza broń na zespół grający w osłabieniu. Z Pogonią momentami było podobnie, jednak ostatecznie udało nam się wywalczyć zwycięstwo. Nasza sytuacja w tabeli nie jest zbyt dobra, niewiele mamy przewagi nad strefą spadkową i bardziej niż na pięknej grze do przodu zależało nam na utrzymaniu wyniku - dodał.

Zdaniem Kosiorowskiego, rywal niczym ich nie zaskoczył. - Pogoń stwarzała zagrożenie głównie po stałych fragmentach gry i musimy nad tym mocniej popracować. Wiadomo, w poprzednim meczu straciliśmy bramkę właśnie po stałym fragmencie, może to zero w tyłach będzie dobrym prognostykiem na przyszłość - wyjaśnił 31-letni pomocnik.

Na trybunach stadionu w Nowym Sączu zasiadło około 4,5 tysiąca kibiców, którzy owacją na stojąco uhonorowali bramkową akcję. Podobne emocje zapanowały przy ulicy Kilińskiego po ostatnim gwizdku sędziego. - O to w piłce nożnej przecież chodzi, aby robić widowisko. Jestem bardzo mile zaskoczony publicznością w Nowym Sączu, to było wielkie święto. Przyszło sporo ludzi, bo Sandecja cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Bardzo się cieszę, że mogliśmy sprawić naszym kibicom przyjemność - zakończył były zawodnik Dolcanu Ząbki.

Źródło artykułu: