Wojciech Kędziora: Taki jest sport...

Po absencji spowodowanej kontuzją odniesioną w meczu z Pogonią Szczecin, do gry powrócił najlepszy strzelec Piasta - Wojciech Kędziora. "Kędi" wszedł na boisko w 63. minucie spotkania z KS-em Polkowice, ale nie udało mu się strzelić bramki, która w ogólnym rozrachunku dałaby Piastowi trzy punkty i spokojne dni przed środową potyczką z Sandecją Nowy Sącz.

Piast zaledwie zremisował przy Okrzei z broniącym się przed spadkiem KS-em Polkowice 1:1. Jest to wynik, który zawodników satysfakcjonować nie może w żadnym wypadku, bowiem ten rezultat można traktować, jak porażkę. - Nie można ukrywać, że straciliśmy dwa punkty. Do przerwy powinniśmy strzelić przynajmniej trzy, cztery bramki, bo mieliśmy ogrom sytuacji. Niestety w końcówce straciliśmy gola na 1:1, próbowaliśmy jeszcze zdobyć jakąś bramkę, ale nie udało się. Bardzo mi przykro. W następnym meczu postaramy się być bardziej skuteczni - powiedział po meczu Wojciech Kędziora, napastnik Piasta.

Snajper wrócił do gry po przerwie, do której zmusiła go kontuzja odniesiona w Szczecinie, gdzie gliwiczanie przegrali 1:2. Jak piłkarzowi grało się po powrocie na boisko? - Miałem praktycznie dwa tygodnie przerwy, od czasu spotkania z Pogonią. Wiadomo, że na 90 minut nie byłoby od razu tyle mocy - odpowiedział "Kędi". - Najważniejszy był jednak wynik, a nie udało się wygrać - dodał.

Punkty stracone z KS-em mogą być bardzo poważną stratą, ponieważ w czołówce jest ogromny ścisk i każde potknięcie może być brzemienne w skutkach. Przez remis z podopiecznymi Janusza Kudyby, gliwiczanie mogą stracić dystans do drużyn, które obecnie są przed nimi. - Niestety możemy stracić dystans. Jednak tak, jak powiedziałem wcześniej, w każdych kolejnych meczach musimy wykorzystywać sytuacje, które sobie tworzymy, bo to był klucz do zwycięstwa z KS-em Polkowice, a nie udało nam w tym spotkaniu wykańczać akcji. Mam nadzieję, że w kolejnych starciach będzie z tym już lepiej - skomentował były zawodnik Zagłębia Lubin.

Kibice dzielnie wspierali niebiesko-czerwonych, ale powodów do zadowolenia mieć nie mogą. Ich ulubieńcy nie zdołali pokonać zespołu przyjezdnych i pozostawili swoich fanów w mizernych nastrojach. - Powinniśmy spokojnie wygrać to spotkanie, ale nie dokonaliśmy tego. Taki jest sport... Jak się nie wykorzystuje sytuacji, to ciężko myśleć o dogodnym wyniku - podkreślił wychowanek Carbo Gliwice.

Już w środę podopieczni Marcina Brosza rozegrają kolejne spotkanie. Ich przeciwnikiem będzie zespół Sandecji Nowy Sącz i zwycięstwo w tym meczu będzie na wagę złota. - Musimy wygrać ten pojedynek. Dodatkowo cieszy mnie to, że zagramy to spotkanie w środę, bo będziemy mogli szybciej się zrehabilitować - zakończył Wojciech Kędziora.

Komentarze (0)