W rundzie jesiennej trener Janusz Kubot prawie w ogóle nie brał pod uwagę Wojciecha Okińczyca. A najskuteczniejszy w poprzednim sezonie napastnik Zawiszy "odwdzięczył" się mu ratując w ostatniej akcji remis dla swojego nowego zespołu. - Nie traktuję tego wydarzenia jako rodzaju zemsty - podkreślił Okińczyc. - W Bydgoszczy spędziłem fajne półtora roku, zostawiłem tutaj sporo znajomych. Do dzisiaj utrzymuję z nimi świetne stosunki.
Trzeba jednak przyznać, że bydgoszczanie sami są sobie winni. Po dobrej pierwszej części, nagle w drugiej połowie cofnęli się pod własną bramkę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Na dodatek Flota miała ułatwione zadanie, bo Zawisza grał właściwie bez bramkarza. Trudno za takiego uznać Bojana Pejkova, dlatego nic dziwnego, że zniecierpliwieni fani domagali się powrotu Andrzeja Witana.
- Mamy problem z obsadą bramki - przyznał trener Janusz Kubot. - Andrzej Witan ma zwichnięty palec i nie trenował praktycznie od dziesięciu dni. Jeśli chodzi o stratę drugiej bramki, Adrian Błąd ocenił, że w ogóle nie faulował rywala. Po drugiej stronie boiska świetnie grał Artur Melon. A my rywalom sprezentowaliśmy w zasadzie dwa gole.
Jeszcze gorsze wrażenie niż Pejkov pozostawił po sobie Martins Ekwueme. Nigeryjczyk w sobotni wieczór w ogóle nie powinien wyjść na boisko. To po jego złym wybyciu piłki w w 66. Marchev strzałem z dystansu nie dał żadnych szans Pejkovovi. W ostatniej akcji spotkania Okińczyc wykorzystał ogromne zamieszanie w polu karnym i błąd bułgarskiego bramkarza, który odbił przed siebie piłkę w kuriozalnej.
- Ciężko coś w ogóle powiedzieć po takim meczu - przyznał najlepszy na boisku Wahan Geworgian. To właśnie chwilę po jego zejściu Flota strzeliła drugą bramkę. Zawisza dobrą okazję miał jeszcze w 52. minucie, ale potężny strzał z wolnego Łukasza Skrzyńskiego odbił się od poprzeczki.
Powiedzieli po meczu:
Krzysztof Pawlak (trener Floty): Bydgoszcz to dla każdego rywala niezwykle ciężki teren. Dlatego uczulałem swoich zawodników, aby przed Świętami przeciwnik ich nie skonsumował. Końcowy rezultat jest dla na szczęśliwy, choć w pełni zasłużony. Gdyby Łukasz Skrzyński strzelił bramkę na 3:0, to podnieść byłoby się już niezwykle ciężko.
Janusz Kubot (trener Zawiszy): Pozostał duży niedosyt, zwłaszcza po fatalnym meczu z Ruchem Radzionkowem. Do momentu utraty pierwszej bramki wszystko wyglądało dosyć dobrze. Mieliśmy też swoje sytuacje w drugiej połowie, a Flota miała sporego farta. Zabrakło wsparcia w obronie, a tego właśnie najbardziej zawodnikom brakowało.
Zawisza Bydgoszcz - Flota Świnoujście 2:2 (2:0)
1:0 - Wójcicki 10'
2:0 - Masłowski 42'
2:1 - Marchev 66'
2:2 - Okińczyc 90 +3'
Składy:
Zawisza: Pejkov - Stefańczyk, Skrzyński, Hrymowicz, Oleksy (28' Ilków-Gołąb), Geworgian (90' Leśniewski), Ekwueme (78' Zawistowski), Strąk, Masłowski, Błąd, Wójcicki.
Flota: Melon - Fryc, Udarević (78' Śpiączka), Zalepa, Jasiński, Ostalczyk, Niewiada, Chyła, Bodziony (46' Okińczyc), Opałacz (54' Marchev), Arifović.
Żółte kartki: Geworgian, Zawistowski (Zawisza) oraz Niewiada, Jasiński, Śpiączka (Flota).
Sędzia: Michał Zając (Sosnowiec).
Widzów: 4000.