- Zdobyłem bramkę, co nie zmienia faktu, że przegraliśmy mecz. Chcieliśmy grać o zwycięstwo, wierzyliśmy w to, że zdołamy powalczyć z Ruchem o korzystny wynik. Wiedzieliśmy, że Ruch jest obecnie jedną z najlepszych drużyn w Ekstraklasie. Zdobyta bramka trochę mnie cieszy, bo było to debiutanckie trafienie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ale nie dała nam ona zwycięstwa, ani remisu, więc nie ma takiej radości, jaka powinna być - przyznał po meczu Mariusz Rybicki, napastnik łódzkiego Widzewa.
Mariusz pojawił się na placu gry w 68. minucie, czyli chwilę po tym, gdy do gry wszedł młodszy od niego o rok Veljko Batrović. Po wejściu na boisku obu młodych zawodników, gra podopiecznych Radosława Mroczkowskiego się ożywiła. - Weszliśmy po to, aby zaistnieć, pokazać się z jak najlepszej strony i wnieść ożywienie do gry. Biegaliśmy, staraliśmy się, czasami to wychodziło, a czasami nie. Pozytywnie oceniam swój występ i Velijko - mówił Ryba.
Dlaczego Widzewowi nie udało się uzyskać korzystnego rezultatu w starciu z Ruchem? - Myślę, że stworzyliśmy sobie za mało sytuacji - zauważył Mariusz. - Co prawda jakieś sytuacje mieliśmy, ale tylko jedną z nich potrafiliśmy wykorzystać. Obudziliśmy się w końcówce, staraliśmy się walczyć, coś tam szło i były zalążki dobrych akcji. Ale niestety nie wyszło, brakowało szczęścia - dodał po chwili.
Utalentowany zawodnik nie należy do najwyższych graczy w Widzewie, ale nie przeszkodziło mu to w tym, aby strzelił bramkę głową. - No tak, może być to trochę zabawna sytuacja, bo nie byłem najwyższy na boisku. Byłem chyba najniższy, zaraz po Arkadiuszu Piechu. Ale jakimś fartem udało mi się przedłużyć piłkę, która wpadła za kołnierz bramkarzowi i udało się - powiedział. - Może jest to moja trzecia bramka w karierze, którą zdobyłem z głowy. No ale cóż, taka jest piłka. Różne bramki się zdobywa. Udało mi się tym razem strzelić z głowy i jestem z tego zadowolony - dodał.
Jakie jest uczucie, jak młody zawodnik zdobywa premierową bramkę w najwyższej klasie rozgrywkowej? - Uczucie jest bardzo miłe. Mimo że ta bramka nie dała zwycięstwa, ani remisu, to poczułem się bardzo dobrze i pewniej na boisku. Na pewno pomoże mi ta bramka w mojej karierze - mówił. - Dedykuję tę bramkę mojej rodzinie, która pomagała mi w tym, abym zaistniał w piłce i od małego prowadziła mnie na treningi.
Starcie Widzewa z Ruchem było pojedynkiem niskich napastników. Zarówno dla Widzewa, jak i dla Ruchu bramki zdobyli niscy zawodnicy. - Nie wiem, czy to był mecz niskich napastników. Na pewno o to, kto strzela bramki walczy cała drużyna. Ale Arkadiusz Piech wykorzystał dobrą piłkę, którą dostał od swojego kolegi, tak samo jak ja - zauważył.
Czy dzięki zdobytej bramce Mariusz liczy na to, że uda mu się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie Widzewa? - Marzą mi się kolejne występy, a najbliższej perspektywie czeka nas mecz z ŁKS-em. Mam nadzieję, że trener da mi szansę w tym meczu, a ja postaram mu się odwdzięczyć, tak jak dzisiaj. Choć mam nadzieję, że z lepszym wynikiem na koniec - zakończył.