Były gracz Ruchu o kibicach GieKSy: Chcą krzyczeć, to niech krzyczą!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dolcan Ząbki nie zdołał wywieźć punktów z Katowic, gdzie gładko przegrał z GieKSą 1:3 (1:1). Wynik spotkania może być jednak mylący, bo ząbkowska drużyna przy Bukowej wcale nie zagrała słabych zawodów.

Mecz w Katowicach miał dla Dolcan Ząbki kluczowe znaczenie. Drużyna z Mazowsza jechała na Śląsk w roli outsidera, który pretendował do wydostania się ze strefy spadkowej. Sztuka ta podopiecznym Robert Podoliński się nie udała, bo po niezłym w swoim wykonaniu spotkaniu musieli uznać wyższość GieKSy ulegając 1:3 (1:1).

Po meczu gracze z podwarszawskiej miejscowości długo pluli sobie w brody. - Ta porażka bardzo boli, bo na boisku zostawiliśmy mnóstwo zdrowia. Liczy się jednak to, co w sieci i na tablicy wyników - bezradnie rozkłada ręce Michał Pulkowski, pomocnik Dolcanu. - Przegraliśmy bardzo ważny dla nas mecz i mimo to, że wcale nie zagraliśmy słabych zawodów, to wracamy do domu z zerowym dorobkiem punktowym - dodaje gracz drużyny z Ząbek.

Zespół z Mazowsza musiał przy Bukowej stawić czoła nie tylko rywalowi, ale także ciężkiej aurze. Gęsto padający śnieg i przeszywający wiatr nie ułatwiał zadania goniącemu wynik Dolcanowi. - Nie będziemy zwalać winy za tą porażkę na pogodę, bo była ona taka sama dla obu drużyn. Nam ona wbrew pozorom momentami pomagała, bo graliśmy z wiatrem, a GieKSie trudniej pod wiatr było się bronić. Trudno zatem, żebyśmy całą odpowiedzialność za ten wynik ściągali z siebie i zganiali na aurę - przyznaje Pulkowski.

Były gracz Ruchu Chorzów nie miał przy Bukowej łatwego życia...
Były gracz Ruchu Chorzów nie miał przy Bukowej łatwego życia...

- Najgorzej nasza gra wyglądała na początku drugiej połowy, kiedy na boisku nie wychodziło nam dosłownie nic. To był kluczowy moment tego spotkania, bo po przerwie GKS nas całkowicie zdominował i co chwila stwarzał sobie groźne sytuacje strzeleckie. My robiliśmy co mogliśmy, ale na niewiele się to zdało, bo straciliśmy drugą bramkę, a w konsekwencji padła trzecia. Ten moment zadecydował o tym, że wynik tego meczu jest taki, a nie inny - przekonuje doświadczony gracz Dolcanu.

Były gracz Ruchu Chorzów nie miał w Katowicach łatwego życia. Przez niemalże całe spotkanie kibice GKS-u wypominali mu słowa, jakie wypowiedział w rozmowie z jednym z lokalnych portali. Zapowiedział wówczas, że jeżeli zmusi bramkarza gospodarzy do kapitulacji, to trafienie zadedykuje kibicom Niebieskich.

- Nie gram w piłkę od dziś i jestem przyzwyczajony do tego, że kibice różnie reagują na różne wypowiedzi i wydarzenia na boisku. Nie zwracałem uwagi na to, co sobie krzyczą. Chcą krzyczeć, to niech krzyczą. Ja na boisku skupiałem się tylko na tym, żeby pomóc swojej drużynie w nadgonieniu wyniku - zapewnia pochodzący z Warszawy zawodnik.

Pulkowski nie zamierzał szukać wytłumaczenia dla postawy swojej drużyny. - Można zawsze mówić, że przegraliśmy, ale graliśmy ładnie, ale nieskutecznie, ale nie o to chodzi. Za ładną grę się punktów nie przyznaje. Gdybyśmy zdobyli trzy punkty grając antyfutbol, to moglibyśmy się klepać po plecach, ale nie o to chodzi. Fakt jest taki, że ten mecz przegraliśmy i na temat naszej gry można powiedzieć tylko tyle, że była zła. Jak chcemy się utrzymać, musimy zrobić wszystko, żeby w kolejnych meczach tak nie było - puentuje zawodnik drużyny ze stadionu przy Słowackiego.

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
Bartomeul
5.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
od gwizdów i wyzwisk? chłopaku, co ty opowiadasz  
avatar
derek
1.04.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
od tego są właśnie kibice! bez nich sportowe widowiska nie istnieją