Kapitan Polonii Bytom: Gdybyśmy nie wygrali tego meczu, to...

Polonia Bytom w meczu na dnie tabeli zaplecza T-Mobile Ekstraklasy pokonała Olimpię Elbląg i pozostawiła beniaminka z matematycznymi tylko szansami na utrzymanie. Triumf ten nie przyszedł jednak śląskiej drużynie łatwo.

Mecz przedostatniej z ostatnią drużyną I ligi obfitował w bramki, efektowne akcje i piłkarskie emocje tak bardzo, że spokojnie można byłoby nimi obdzielić kilka innych meczów. Kibice zgromadzeni na stadionie przy Olimpijskiej byli świadkami prawdziwej piłkarskiej uczty, która była zrehabilitowała fanom spóźniony niedzielny obiad.

Sympatycy Polonia Bytom mieli meczu z Olimpią Elbląg okazję przekonać się jak krótka może droga z prowadzenia 2:0 do remisu 2:2. - W pierwszej połowie gra z naszej strony wyglądała bardzo dobrze. Po przerwie wszystko się posypało, bo na boisko wyszło jedenastu indywidualistów. Widać nawet w meczu z teoretycznie najsłabszą drużyną tej ligi tak się nie da - przyznaje Daniel Mąka, kapitan drużyny z Olimpijskiej.

Sytuację po której padła druga bramka dla elblążan sprokurował sam Mąka, faulując we własnym polu karnym Tomasza Chałasa. - Moim zdaniem żadnego karnego nie było. Ani człowiek się nie przewrócił, ani nie nurkował. Oczywiście kontakt był, ale nie wiem czy w tak ważnym meczu zasadne byłoby, żeby sędzia dyktował takiego "karniaka" - przekonuje pomocnik niebiesko-czerwonych.

Olimpia w Bytomiu największe zagrożenie stwarzała po stałych fragmentach gry. Tak też padły dwie bramki dla elbląskiej drużyny. - Widać w tej lidze da się strzelić bramki nawet z przypadku. Nie chcę się jednak pastwić nad rywalem. Wolałbym się skupić na naszej grze, bo to co pokazaliśmy w drugiej połowie było piłkarskim skandalem w naszym wykonaniu - wścieka się Mąka.

Kapitanem bytomian jeszcze długo po końcowym gwizdku sędziego kierowały emocje. - Gdybyśmy przez taką drugą połowę nie wygrali tego meczu, to bym chłopakom... Nie wiem co bym zrobił - mówi z irytacją w głosie gracz śląskiej drużyny.

- W przerwie powiedzieliśmy sobie jasno, jak mamy grać, żeby ten mecz wygrać. Kiedy wyszliśmy na boisku okazało się, że nic z tych ustaleń nie wyszło i totalnie to nie zatrybiło. Kiedy w zawodowym futbolu każdy próbuje grać samemu, to tak się nie da grać w piłkę. Mamy nauczkę na przyszłość i lepiej będzie, jeżeli z tej lekcji wyniesiemy konstruktywne wnioski - puentuje zawodnik niebiesko-czerwonych.

Źródło artykułu: