Na początku mecz w Łowiczu nie dostarczał zgromadzonym na trybunie fanom zbyt wielu emocji. Właściwie do zdobycia pierwszej bramki przez gospodarzy, z murawy wiało nudą. Ta padła w 22. minucie. Robert Łakomy posłał piłkę do Michała Żółtowskiego, a ten dość szczęśliwie zdołał umieścić ją w siatce.
Goście po utracie bramki natychmiast rzucili się do odrabiania strat, ale nie potrafili zmusić Mariusza Jędrzejewskiego do poważnego wysiłku. Gdy wydawało się, że łowiczanie najgorsze już przetrwali i powoli zaczynali kontrolować sytuację na boisku, idealnym strzałem w samo okienko na cztery minuty przed końcem pierwszej części gry popisał się Marcellinus Odong Obem.
Na odpowiedź gospodarzy trzeba było czekać jeszcze krócej. Po niepewnym zagraniu obrońcy piłka spadła pod nogi Macieja Wyszogrodzkiego, który strzałem z pierwszej nie dał szans na skuteczną interwencję Jakubowi Wiśniewskiemu.
Po zmianie stron, spotkanie nabrało rumieńców i co chwila pod którąś bramką coś się działo. Świt po raz kolejny zdołał doprowadzić do wyrównania. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mateusz Zawiska uprzedził Jędrzejewskiego i z bliskiej odległości wpakował piłkę do siatki.
Radość nowodworzan z remisu znów nie trwała jednak długo. Po sześciu minutach Pelikan znów prowadził. Kapitalną akcję przeprowadził rezerwowy Mariusz Solecki. Najpierw z dziecinną łatwością ograł dwóch piłkarzy przeciwnika, aby precyzyjnym strzałem w samo okienko po raz trzeci wyprowadzić swój zespół na prowadzenie.
120 sekund później Jakub Wiśniewski nie zrozumiał się ze swoim stoperem. Wykorzystać to starał się Konrad Kowalczyk, który w polu karnym został sfaulowany przez bramkarza nowodworzan. Po chwili gola z rzutu karnego zdobył Krzysztof Brodecki ustalając wynik rywalizacji.
Po meczu powiedzieli:
Tomasz Reginis (trener Świtu): Zanotowaliśmy kolejną porażkę, ale skoro popełniamy takie błędy w defensywie to nie ma się co temu dziwić. Rozdajemy rywalom prezenty. Dwa razy udało nam się odrobić straty, ale nasza gra w defensywie i tak wyglądała katastrofalnie. Jeżeli chodzi o atak, to nie mam jakichś większych zastrzeżeń. Jak wygrywamy to wygrywamy wszyscy razem, ale gdy przegrywamy to biorę to na siebie. Ja wystawiam skład, ja ustalam taktykę na dany mecz. Myślę, że ten wynik jest jednak troszeczkę za wysoki.
Robert Wilk (trener Pelikana): Ze Świtem zawsze nam się bardzo ciężko grało. Przeważnie były to nasze porażki lub remisy. Obie drużyny popełniły w tym meczu mnóstwo błędów. My większość z nich wykorzystaliśmy i dlatego wygraliśmy. Wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Musimy popracować nad naszą koncentracją. Przed spotkaniem rozmawialiśmy o tym, że Świt bardzo groźnie wykonuje stałe fragmenty gry. Wszystko mieliśmy rozpisane i ułożone, a właśnie po nich straciliśmy bramki. Trzy punkty bardzo cieszą, w naszej sytuacji jest to bardzo potrzebne. Mogliśmy jeszcze kilka sytuacji wykorzystać. Myślę, że teraz będziemy szli w górę.
Pelikan Łowicz - Świt Nowy Dwór Mazowiecki 4:2 (2:1)
1:0 - Żółtowski 22'
1:1 - Obem 41'
2:1 - Wyszogrodzki 45'
2:2 - Zawiska 67'
3:2 - Solecki 73'
4:2 - Brodecki (k.) 75'
Składy:
Pelikan:
Jędrzejewski - Brodecki, Łakomy, Domińczak, Łochowski, Kowalczyk, Kosiorek (60' Solecki), Adamczyk (78' Okoński), Wyszogrodzki (58' Maksymiv) (82' Pomianowski), Gamla, Żółtowski.
Świt: Wiśniewski - Sosnowski, Kimura (46' Bajera), Gmitrzuk, Cyzio, Enow, Obem, Zawadzki, Makowski, Zjawiński, Zawiska.
Żółte kartki: Wiśniewski, Gmitrzuk, Enow, Makowski (Świt).
Sędzia: Tomasz Tobiański (Tczew).
Widzów: 350 (w tym gości: 20).