Michał Jakóbowski do Warty trafił na zasadzie wypożyczenia z Lecha Poznań. W sparingach prezentował się obiecująco, ale w dwóch pierwszy kolejkach ligowych nie pojawił się na boisku. Trener Jarosław Araszkiewicz dał mu szansę dopiero w spotkaniu z Sandecją Nowy Sącz. 20-letni pomocnik zagrał poprawne spotkanie i zdobył jedyną bramkę dla Warty. Jego debiut popsuła jednak porażka drużyny. - Jak na debiutanta zagrał dobre spotkanie i strzelił bramkę - mówił po meczu Araszkiewicz.
Jakóbowski na listę strzelców wpisał się w drugiej połowie, gdy ładnie podciął piłkę nad bramkarzem Sandecji. Futbolówka po odbiciu się od poprzeczki przekroczyła linię bramkową i choć wróciła w pole, gdzie dobił ją Bartosz Bereszyński, to ostatecznie gol został zapisany Jakóbowskiemu. - Najważniejsze, że padła bramka i remisowaliśmy, ale niestety przegraliśmy. Z jednej strony jest radość, ale z drugiej gorycz porażki - mówi Jakóbowski.
20-letni zawodnik przyznał, że początkowo odczuwał tremę. - W pierwszej połowie byłem trochę zdenerwowany, ale w przerwie trener Araszkiewicz mnie podbudował i z minuty na minutę czułem się coraz lepiej. Bardzo pomagali mi również wszyscy chłopacy, a w szczególności Piotrek Reiss - opowiada pomocnik Warty.
Zieloni przegrali drugi mecz z rzędu i ich sytuacja w tabeli jest bardzo słaba. Obecnie zajmują jedenastą pozycję i mają tylko cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. - Wszyscy za plecami nas gonią i zobaczymy co będzie dalej. W klubie nam niczego nie brakuje i nie wiem co się z nami dzieje. Musimy się wreszcie odblokować. Przeanalizujemy mecz z Sandecją wspólnie z trenerami i wyciągniemy wnioski - zakończył Jakóbowski.