Maciej Rybus w pojedynku 37. kolejki z Amkarem Perm trafił do siatki w 78. minucie. Arbiter najpierw gola uznał, ale po konsultacji z liniowym zmienił decyzję. - Piłka trafiła do mnie po odbiciu się od zawodnika Amkaru, a intencją mojego kolegi nie było podanie do mnie. Uważam, że gol został zdobyty zgodnie z regułami gry w piłkę - stwierdził skrzydłowy Tereka Grozny.
- Po pierwszej połowie absolutnie nie zakładaliśmy, że przegramy to spotkanie. Gospodarze mieli kilka stałych fragmentów, ale z łatwością sobie z nimi poradziliśmy. Gole, które zdobyli, padły z niczego - powiedział Rybus po porażce 0:2 z sąsiadem w tabeli.
Przed Rybusem i Marcinem Komorowskim jeszcze 7 spotkań w obecnym sezonie. Czeczeńskiej drużynie raczej nie grozi degradacja, a to oznacza, że w kolejnych rozgrywkach będzie znów będzie walczyła z najsilniejszymi rosyjskimi zespołami. - Przyzwyczaiłem się już do gry w Rosji. Tutaj silne ekipy są nawet w dolnej "8". Oczekuję na nowy sezon, który będzie jeszcze bardziej interesujący, gdy zmierzymy się z zespołami z Moskwy i Zenitem - przyznał reprezentant Polski.
Amkar wygrywa 2:0 z Terekiem. Trudno nie zgodzić się z Rybusem, że gole padły z niczego: