Obrońca Olimpii Elbląg przyznaje: Wstyd nam spojrzeć im w oczy...

Olimpia Elbląg porażką w Bytomiu do minimum ograniczyła swoje szanse na utrzymanie na zapleczu T-Mobile Ekstraklasy. Piłkarze beniaminka zaistniałą sytuacją są przybici, aczkolwiek zapewniają, że broni jeszcze nie składają.

Mecz Polonia Bytom z Olimpia Elbląg był starciem na dnie tabeli I ligi, lecz mimo to mógł się podobać. Oba zespoły postawiły na ofensywny futbol, strzelając pięć bramek i marnując kilka innych wybornych sytuacji strzeleckich.

W trudniejszej sytuacji przed tym spotkaniem byli podopieczni Olega Raduszko, którzy zamykali ligową tabelę i tylko zwycięstwo pozwoliłoby im złapać kontakt z przedostatnią Polonią. Ta sztuka się graczom Olimpii nie udała, bowiem po niezłej w swoim wykonaniu drugiej połowie schodzili z boiska pokonani.

- Szkoda, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała tak jak wyglądała. Może gdybyśmy zagrali lepiej, to w drugiej połowie nie byłoby 2:2, a 2:0 dla nas, a wtedy to byłby zupełnie inny mecz - przekonuje Łukasz Derbich, obrońca Olimpii. - Po raz kolejny zawiedliśmy kibiców, trenera, działaczy i samych siebie. Musimy schodzić z boiska z opuszczonymi głowami, bo wstyd nam spojrzeć im w oczy - dodaje gracz elbląskiej drużyny.

Szaleńcza pogoń Olimpii za wynikiem rozpoczęła się po czerwonej kartce, którą obejrzał obrońca bytomian, Wojciech Wilczyński. Chwilę później beniaminek zdobył bramkę kontaktową bezpośrednio z rzutu wolnego, a potem po rzucie karnym wyrównał stan meczu. Ostatnie słowo należało jednak do Polonii. - Głupio straciliśmy tę bramkę, bardzo głupio... - załamuje ręce Derbich.

- Bramka Adasia Banasiaka dała nam takie wiosenne tchnienie, poszliśmy za ciosem i udało nam się wyrównać. Myślę, że nawet gdyby nie było czerwonej kartki dla zawodnika Polonii, to nasza gra wyglądałaby tak samo, bo nie mieliśmy już nic do stracenia. Udało nam się wyrównać, a potem mieliśmy piłkę meczową. Kto takie okazje marnuje przegrywa mecz i tak się stało w naszym wypadku - kiwa głową były gracz m.in. Ruchu Chorzów i Cracovii.

Na jedenaście kolejek do końca sezonu Olimpia traci jedenaście punktów do bezpiecznej pozycji w tabeli. Przepaść ta szanse elblążan na uratowanie się przed degradacją ogranicza do minimum. - Dopóki piłka w grze wszystko jest możliwe. Mamy jeszcze do zgarnięcia 33. punkty, a rywale też na pewno będą się potykać. Musimy punktów szukać przede wszystkim w meczach u siebie. Teraz mamy Pogoń Szczecin i spokojnie możemy w tym meczu zapunktować - przekonuje Derbich.

- Jeżeli będziemy grać z większą konsekwencją i odpowiedzialnością w defensywie i ustrzeżemy się głupich błędów indywidualnych, to z przodu na pewno coś będzie wpadać, bo nasze mecze w rundzie wiosennej pokazują, że strzelać bramki i grać w piłkę potrafimy. Brakuje nam tylko farta, którego mają rywale. Ale kiedyś szczęście się także do nas uśmiechnie - zapewnia rosły defensor elbląskiej drużyny.

Źródło artykułu: