Mecz z Jagiellonią Białystok nie mógł się lepiej ułożyć dla piłkarzy PGE GKS Bełchatów. Już po niespełna dwóch minutach gry gospodarze cieszyli się z prowadzenia. Tomasz Wróbel z prawej strony boiska zagrał w pole karne, odbita przez obrońców piłka wyszła za "szesnastkę" i trafiła pod nogi Marcina Żewłakowa. Gracz PGE GKS popisał się kapitalnym uderzeniem i było 1:0.
Bełchatowscy kibice świętowali jeszcze trafienie Żewłakowa, gdy ich ulubieńcy zdobyli drugiego gola. Mateusz Mak z lewej strony boiska wykonywał rzut wolny, Żewłakow w polu karnym zagrał piłkę głową a akcję zakończył celnym strzałem Damian Zbozień. Zagubionych graczy Jagiellonii tuż przed przerwą mógł dobić Jacek Popek, jednak po jego strzale z pięciu metrów piłka trafiła jeszcze w Grzegorza Sandomierskiego i zamiast gola gospodarze mieli tylko rzut rożny.
W drugiej połowie to zespół z Białegostoku miał optyczną przewagę i dłużej utrzymywał się przy piłce, ale większość akcji kończył przed polem karnym PGE GKS. Największe zagrożenie Jagiellonia stwarzała po stałych fragmentach gry. Najbliżej pokonania Łukasza Sapeli był Marcin Burkhardt, ale po jego uderzeniu z rzutu wolnego (74. minuta) bramkarz gospodarzy zdołał podbić piłkę, która odbiła się jeszcze od poprzeczki i wyleciała za boisko.
Kilka okazji do zmiany wyniku mieli również gospodarze, którzy po szybkich kontratakach kilka razy przedostali się pod bramkę Sandomierskiego. W tej części meczu byli jednak mniej skuteczni niż przed przerwą i nie strzelili już żadnej bramki.
Komentarze trenerów:
Tomasz Hajto (Jagiellonia):
Wszyscy mnie niemal błagali, żebym dzisiaj założył dres, choć w samochodzie mam cztery garnitury. Założyłem no i co? Okazało się, że to nie dres wygrał z Wisłą. Dzisiaj przede wszystkim trzeba złożyć gratulacje trenerowi z Bełchatowa. W pierwszej połowie zagrali naprawdę koncertowo a my się pogubiliśmy. W przerwie zrobiliśmy jakieś korekty i nasza gra już lepiej wyglądała, ale to było za mało na drużynę z Bełchatowa, która była lepsza. W dzisiejszym meczu nie było nas stać nawet na remis.
- Mamy młody zespół, który jest w przebudowie i czeka nas jeszcze wiele pracy. Dzisiaj jestem jednak zadowolony z postawy sędziego. Po raz pierwszy w tej rundzie nie miałem obaw co do tego, jakie będą decyzje arbitra. Trzeba stawiać na takich sędziów, bo zmiany są wszędzie nieuniknione. Żal natomiast, że niedługo będą kończyć grę w piłkę tacy zawodnicy jak Marcin Żewłakow. Jego mądrość w grze na tej pozycji podwieszonego napastnika, na której wcześniej nie grał, dały gospodarzom ogromna przewagę. Od kogo nasza młodzież będzie się uczyła, gdy tacy zawodnicy zakończą występy? Nie widać następców z takimi umiejętnościami i takim podejściem, jakie mają te dinozaury naszej ekstraklasy.
Kamil Kiereś (PGE GKS): Punkty, punkty i jeszcze raz punkty - one były dzisiaj najważniejsze. Na początku meczu zrobiliśmy to, co powinniśmy zrobić tydzień temu we Wrocławiu. Cieszę się, że zespół nie załamał się po dwóch pechowych porażkach i że przerwaliśmy passę pięciu spotkań bez zwycięstwa. Zgadzam się z tym, co powiedział trener Hajto, że bardzo duży wpływ na naszą grę miała postawa Marcina Żewłakowa, który grał jako podwieszony napastnik. Ćwiczyliśmy ten system w Turcji, ale długo to nam nie wychodziło. Dzisiaj wyszło. Przed nami jeszcze cztery spotkania z rywalami, którzy są w naszym zasięgu. Teraz zrobimy wszystko, żeby w kolejnym meczu znów zdobyć komplet punktów.
PGE GKS Bełchatów - Jagiellonia Białystok 2:0 (2:0)
1:0 - Żewłakow 2'
2:0 - Zbozień 7'
Składy:
PGE GKS Bełchatów: Sapela - Modelski, Sawala, Zbozień, Popek, Wróbel, Baran, Bożok, Mateusz Mak (66' Buzała), Żewłakow (90+2' Giel), Nowak (90+1' Michał Mak).
Jagiellonia Białystok: Sandomierski - Grzyb, Cionek, Gusić (70' Pawłowski), Norambuena, Tymiński, Bandrowski, Makuszewski, Ćetković (46' Burkhardt), Seratlić (46' Dżalamidze), Rasiak.
Żółte kartki: Żewłakow (PGE GKS) oraz Cionek, Makuszewski, Pawłowski (Jagiellonia).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).