Makuch: Warto walczyć do samego końca

Zawodnicy Sandecji w trudnym meczu przeciwko KS Polkowice wykazali się ambicją oraz determinacją. Przegrywając jedną bramką potrafili zmienić losy spotkania i doprowadzić do zwycięstwa. W ostatniej minucie gola na wagę trzech punktów zdobył Marcin Makuch, który mocnym strzałem z dystansu nie dał szans bramkarzowi rywali.

Piotr Wiśniewicz
Piotr Wiśniewicz

Bohater spotkania, pomimo ogromnego zmęczenia tryskał dobrym humorem i stojąc w deszczu cierpliwie odpowiadał na pytania przedstawicieli mediów. - Żartobliwie mogę powiedzieć, że strzeliliśmy druga bramkę w ostatnich sekundach meczu, aby rywale nie mieli już czasu na odrobienie strat. Mówiąc już poważnie, nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale jak głosi przysłowie, zwycięzców się nie sądzi. Najważniejsze, że ten dreszczowiec skończył się dla nas dobrze. Pokazaliśmy charakter, bo potrafimy podnieść się z kolan i wygrać - wyjaśnił Marcin Makuch.

Prawy obrońca sądeckiej drużyny zostawił na boisku sporo zdrowia. Ambitnie walczył ze skrzydłowymi rywali podczas kontrataków, włączał się do akcji ofensywnych swojego zespołu, a także kilkakrotnie próbował strzału na bramkę. - Było dużo adrenaliny w tym meczu, tego nie da się ukryć. Straciliśmy bramkę i zamiast spokojnie objąć prowadzenie, musieliśmy gonić wynik. Udało się wyrównać zaraz po przerwie, wlało to w nasze poczynania sporo wiary w zwycięstwo. To ważne, bo z każdą minutą grało się coraz ciężej, murawa była śliska i grząska, a deszcz cały czas padał. Przeciwnik skupił się na szukaniu kontrataku, my natomiast atakowaliśmy wszystkimi siłami, aby wywalczyć zwycięstwo. Kilka razy zostaliśmy zaskoczeni groźną kontrą, ale na szczęście to nam udało się strzelić drugiego gola - powiedział wychowanek Hutnika Kraków.

Zwycięska bramka padła w ostatniej akcji meczu, bowiem chwilę później arbiter zakończył spotkanie. Wcześniej przez ponad dziesięć minut trwało oblężenie pola karnego polkowiczan, ale po każdej akcji brakowało skuteczności. - Bardzo chcieliśmy wygrać to spotkanie, remis w żaden sposób nas nie zadowalał, ale mecz nie ułożył się po naszej myśli. Życie pokazało jednak, że naprawdę warto walczyć do samego końca i wierzyć w swoje możliwości. Chwilę przed zdobyciem gola miałem dobrą okazję i za bardzo przypaliłem się do tego strzału. Później na szczęście zachowałem zimną krew, zauważyłem trochę miejsca i piłka właśnie tam wpadła - dodał zdobywca zwycięskiego trafienia.

Sandecja Nowy Sącz jest zespołem, który znacznie lepiej radzi sobie w konfrontacjach z wyżej notowanymi rywalami. Kolejne spotkanie sądeczanie zagrają z liderem tabeli na jego terenie, gdzie o zwycięstwo na pewno nie będzie łatwo. - Wydaje mi się, że każdej drużynie lepiej gra się z tymi teoretycznie lepszymi przeciwnikami. Taka jest specyfika, wchodzą w grę nieco inne emocje. My jesteśmy zespołem z charakterem, dzisiaj tworzyliśmy kolektyw i widać, że potrafimy współpracować ze sobą na boisku. Jeżeli chcemy coś ugrać w Niecieczy, to musimy zaprezentować się lepiej niż w ostatnim spotkaniu. Mieliśmy trochę strat, a gra nam się za bardzo nie kleiła. W kolejnym meczu musimy zachować więcej spokoju, przede wszystkim lepiej operować piłką, bo ambicji na pewno nam nie zabraknie. Jest zatem szansa, abyśmy zdobyli jakieś punkty - zakończył grający w Sandecji nieco ponad trzy lata zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×