Piotr Świerczewski: Jak się utrzymamy, to będzie "Ameryka!"

Łódzki Klub Sportowy przegrał w Krakowie z Wisłą 2:3 w ramach 26. kolejki T-Mobile Ekstraklasy i po poniedziałkowym meczu Cracovii z Polonią Warszawa może znaleźć się na dnie ligowej tabeli. Menedżer łodzian Piotr Świerczewski po porażce z Białą Gwiazdą czuje spory niedosyt.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

ŁKS po 55 minutach przegrywał w Krakowie 0:3, ale kilkadziesiąt sekund później zdobył gola na 1:3, a chwilę później strzelił kontaktową bramkę. Na wyrównanie łodzian nie było już stać, ale rzadko której drużynie udaje się tak nastraszyć Białą Gwiazdę, jak zrobił to "Gang Świra".

- Czujemy ogromny niedosyt, bo w drugiej połowie zagraliśmy inny mecz. Uczulałem swoich zawodników, że pierwszą połowę musimy co najmniej zremisować, bo Wisła po Pucharze Polski była zmęczona i sił jej będzie ubywało. W drugiej części mieliśmy przewagę, ale do przerwy było 0:2. Zostało tylko dobre wrażenie artystyczne, ale za nie punktów nie ma - komentuje Świerczewski.

Menedżer ŁKS-u ma do swoich podopiecznych pretensje o błędy przy stałych fragmentach gry: - Pierwszą połowę przegraliśmy przez stałe fragmenty gry, a najgorsze jest to, że dzień przed meczem dużo pracowaliśmy nad stałymi fragmentami w obronie i... gówno z tego było. Gdyby do przerwy udało się utrzymać remis, to mogłoby być lepiej. Ja po cichu liczyłem w Krakowie na co najmniej remis, a tak zrobiliśmy fajne wrażenie artystyczne, ale za to punktów i premii nie dają. No, trochę się rozpędziłem - premii to my nie mamy (śmiech).

ŁKS-owi oddać trzeba, że przy Reymonta potrafił konstruować ciekawe akcje. - Mamy kiepską bazę treningową, więc naprawdę nie mamy, gdzie przećwiczyć z zespołem różnych zagrań. Widać, że na dobrych boiskach potrafimy grać. Mamy dobrą drużyną i szkoda byłoby, gdybyśmy spadli. Wydaje mi się, że piłkarsko wyglądamy ciekawiej od sąsiadów z dołu tabeli. Niby mówię optymistycznie, ale przecież przegraliśmy. Jak na to, jakie mamy warunki, to radzimy sobie całkiem nieźle. Nasze zaplecze treningowe... Przy Reymonta jest taka duża szatnia, że się zgubilibyśmy (śmiech). Piłkarsko jesteśmy fajni - przekonuje Świerczewski.

Były reprezentant Polski przyznał, że chciałby nadal pracować w ŁKS-ie. Latem mógłby przygotować zespół do rozgrywek na swoją modłę, a nie "łapanką" jak to miało miejsce przed startem rundy wiosennej: - Jak się utrzymamy, to będzie "Ameryka!". My się spotkaliśmy tydzień przed ligą, zagraliśmy sparing przed Legią i musiałem sprawdzić 50 zawodników. Chciałbym, żeby zostali prawie wszyscy zawodnicy. Wzmocnienia byłyby mile widziane, ale my nie mamy za co kupić. Jak kogoś wyrzucą z jakiejś drużyny, to my go weźmiemy. Ja tak troch żartuję, ale takie są realia.

Jednym z takich "wyrzuconych" był niedawno Patryk Małecki, którego w lutym Wisła odsunęła od pierwszej drużyny za niesubordynację. "Mały" był bliski wypożyczenia do ŁKS-u, ale wolał zostać w Krakowie. - Gdybyśmy mieli Małeckiego, to uuu - bylibyśmy spokojni - śmiał się Świerczewski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×