Oczekiwania przed debiutem Ryszarda Tarasiewicza w roli trenera Pogoni były spore. Mecz z walczącą o utrzymanie Olimpią miał dać zespołowi psychiczne przełamanie i oderwanie z dna tabeli wiosny. Portowcy częściowo zrealizowali tylko pierwszy punkt planu.
- Z trenerem Tarasiewiczem rozmawialiśmy na treningach, tłumaczył nam wiele kwestii i w moim odczuciu zrobił pozytywne pierwsze wrażenie. Każdy szkoleniowiec inaczej myśli o futbolu i ma swoją wizję. Nowy trener też ma takową, lecz jeszcze nie miał czasu jej w pełni wprowadzić. Przed nami coraz cięższa praca. Wtedy poukładamy grę tak, jak będzie chciał - ocenił pierwsze dni współpracy Edi Andradina.
Brazylijczyk przed meczem z grudziądzanami nie stracił miejsca w jedenastce, a nawet przejął opaskę kapitana pod nieobecność Bartosza Ławy. W sobotę współtworzył środek drugiej linii z Wojciechem Gollą i niespodziewanie przywróconym do składu Dawidem Kucharskim. Ediemu zostały przydzielone najbardziej ofensywne zadania ze wskazanej trójki.
- Po raz pierwszy zagraliśmy w takim ustawieniu środka pola. Wydaje mi się, że w poczynaniach obronnych wyglądaliśmy dobrze. W ataku staraliśmy się, aby napastnicy mogli skorzystać ze stworzonych przez nas sytuacji, ale trudno było o jakąkolwiek. Niełatwo gra się z tak dobrze grającym w defensywie przeciwnikiem - tłumaczył Edi.
Portowcy przez większą część meczu starali się prowadzić grę, jednak nie skutkowało to zagrożeniem pod bramką Olimpii. Po bezbramkowej pierwszej połowie pożegnały ich gwizdy z trybun. Dopiero narada w szatni nieco ich pobudziła i ożywiła ataki. Po jednym z nich prowadzenie zdobył Donald Djousse. Pogoni do przełomowego zwycięstwa zabrakło niewiele, w 87. minucie wyrównanie dla podopiecznych Marcina Kaczmarka uzyskał Dariusz Kłus.
- Za nami trudne spotkanie i choć nie zabrakło nam zaangażowania, to wiem, że kibice nie są zadowoleni z naszej gry. Staraliśmy się i próbowaliśmy cały czas, udało się strzelić gola, ale dość szybko Olimpia wyrównała. Czeka nas jeszcze dużo pracy - przyznał doświadczony pomocnik, który zaliczył asystę przy golu Djousse.
- Straciliśmy gola normalnie, po stałym fragmencie gry. To nie znaczy, że zabrakło nam koncentracji, czy przespaliśmy końcówkę. Po prostu rywale zaatakowali i wykorzystali swoją szansę. Cieszymy się, że wszystkie drużyny z czołówki także zremisowały i w tabeli nie doszło do zmian. Musimy myśleć już o następnych meczach - spogląda w przyszłość Edi.