Najlepsza "jedenastka" 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy:
Dusan Kuciak (Legia Warszawa): Mieliśmy spory problem na kogo postawić tym razem. To jednak Słowakowi Legia zawdzięcza zdobycie punktu w meczu z Widzewem. Kuciak bronił rewelacyjnie w kilku bardzo groźnych sytuacjach. Cieniem na jego postawie kłaść się może jedynie faul na Ben Dhifallahu z ostatniej minuty, ale... uratował on zespół przed stratą bramki.
Marcin Kikut (Lech Poznań): Obrońca Lecha na dobre wskoczył do składu. Po raz kolejny był aktywny i zaliczył asystę przy bramce Ubiparipa. Popisał się jeszcze kilkoma dobrymi zagraniami, ale partnerzy nie zdołali ich wykorzystać. Często napędzał akcje ofensywne prawą stroną.
Adam Banaś (KGHM Zagłębie Lubin): Co prawda był bliski zanotowania gola samobójczego, ale poza tym zaliczył kolejny świetny występ. Już teraz można stwierdzić, że sprowadzenie Banasia do Lubina było strzałem w dziesiątkę.
Piotr Celeban (Śląsk Wrocław): Jeden z naprawdę nielicznych zawodników Śląska, do których nie można mieć większych zastrzeżeń. Mimo iż jest obrońcą, jego rola pod bramką rywala przy stałych fragmentach jest nieoceniona. Przeciwko Podbeskidziu nie dość, że strzelił gola, to jeszcze dobrze spisał się w defensywie.
Paweł Olkowski (Górnik Zabrze): Wkrótce może zrobić dużą karierę. Szybki, dynamiczny, obrona Ruchu miała z nim problemy. Na pewno jego występ można zaliczyć na plus.
Marcin Kaczmarek (Widzew Łódź): Piłkarz wszędobylski, waleczny i co najważniejsze - stwarza ogromne zagrożenie z przodu. Woda na młyn ofensywy Widzewa. Ponadto to po faulu na nim sędzia Piasecki podyktował rzut karny dla czerwono-biało-czerwonych. W drugiej połowie kapitalnym wolejem mógł pokonać Kuciaka.
Marcin Malinowski (Ruch Chorzów): Mogła się podobać jego gra w środku pola. Naprawiał błędy młodego Lisowskiego i sam często podaniami uruchamiał napastników. "Malina" wprowadzał dużo spokoju w środku pola gospodarzy.
Sylwester Patejuk (Podbeskidzie Bielsko-Biała): Było go pełno na całej długości boiska, wracał się do defensywy, brał ciężar gry na swoje barki, dryblował skutecznie, strzelał. Po jego idealnym dośrodkowaniu bramkę na 1:1 zdobył Demjan. Pomimo że w meczu miał przestój, zaliczył udany występ.
Adrian Rakowski (KGHM Zagłębie Lubin): Młody "Raku" po raz kolejny pokazał, że mogą być z niego "ludzie". Przeciwko twardo grającej Koronie zaliczył udany występ, często bardzo dobrze dogrywając do partnerów z drużyny. W Lubinie mogą się cieszyć, że mają tak utalentowanych zawodników młodego pokolenia.
Marcin Żewłakow (PGE GKS Bełchatów): Kto nie słyszał albo nie czytał wypowiedzi Tomasza Hajty, niech żałuje. Rzadko zdarza się, aby szkoleniowiec swojej drużyny chwalił napastnika... swojego oponenta. Poza tym Żewłakow strzelił fantastycznego gola, zaliczył asystę przy bramce Damiana Zbozienia i był łącznikiem pomiędzy napastnikami i defensorami. Piłkarz, który nigdy wcześniej nie grał na tej pozycji, wywiązał się ze swojej roli znakomicie.
Cwetan Genkow (Wisła Kraków): Strzelił trzy bramki. Czego więcej wymagać od napastnika? Swoimi golami zapewnił Białej Gwieździe zwycięstwo.
Ławka rezerwowych: Łukasz Skorupski (Górnik Zabrze), Csaba Horvath (KGHM Zagłębie Lubin), Ugochukwu Ukah (Widzew Łódź), Filip Modelski (PGE GKS Bełchatów), Michał Kucharczyk (Legia Warszawa), Mateusz Możdżeń (Lech Poznań), Robert Demjan (Podbeskidzie Bielsko-Biała).