Po nieszczęsnych rzutach karnych piłkarze Realu Madryt chcą jak najszybciej zapewnić sobie mistrzostwo kraju. Jeśli w zbliżający się weekend pokonają Sevillę FC, a FC Barcelona przegra z Rayo Vallecano, Królewscy będą mogli już oficjalnie otworzyć szampany.
Po raz drugi w tym sezonie Królewscy wyjdą na boisko w niedzielne południe. Tym razem na Santiago Bernabeu przyjedzie Sevilla, która najprawdopodobniej do końca rozgrywek będzie walczyć o awans do europejskich pucharów. Bez zawieszonych za kartki Gary Medela i Manu del Morala Andaluzyjczyków będzie prowadzić Alvaro Negredo, na którego kilka lat temu w Madrycie nikt nie stawiał.
Sevilla w tym sezonie potrafiła m.in. zdobyć oczko na Camp Nou, jednak z Królewskimi ostatnio nie grało im się dobrze. W dwóch poprzednich meczach przegrali dwukrotnie 2:6, a aż siedem bramek zdobył Cristiano Ronaldo, który o meczu z Bayernem Monachium musi jak najszybciej zapomnieć.
Piłkarze FC Barcelony oprócz goryczy porażki z Realem Madryt i odpadnięciu w dwumeczu z Chelsea Londyn w piątek musieli przełknąć wiadomość o odejściu Josepa Guardioli, który przez cztery sezony budował najlepszą ekipę na świecie. Były defensywny pomocnik jeszcze do końca rozgrywek będzie opiekunem Barcy, a w niedzielę będzie musiał zmobilizować piłkarzy do wyjazdowego meczu z Rayo Vallecano.
Kibice Dumy Katalonii liczą na przełamanie słabej passy i pierwszą wygraną od trzech spotkań. Beniaminek jest o krok od pozostania w najwyższej klasie rozgrywkowej, choć w poprzednich siedmiu meczach aż 6-krotnie przegrywał. Miejscowi fani liczą szczególnie na doświadczonego Raula Tamudo, który pięć lat temu golem w ostatniej minucie odebrał Barcelonie mistrzostwo kraju.
W zupełnie innych nastrojach do tego weekendu przystępują ekipy Athletic Bilbao i Atletico Madryt. Obie drużyny wygrały swoje mecze w półfinałach Ligi Europejskiej i niedługo zmierzą się w finale tych rozgrywek. Zespoły te jednak nie mogą w pełni skupić się na meczu w Bukareszcie, gdyż wciąż liczą się w walce o awans do pierwszej czwórki, która zapewni im grę w Lidze Mistrzów.
Baskowie zagrają na wyjeździe ze znajdującym się w strefie spadkowej Realem Saragossa, z kolei Los Colchoneros zawitają na obiekt Betisu Sewilla. Andaluzyjczycy mają już zapewnione pozostanie, z kolei w zespole Aragończyków wciąż tli się iskierka nadziei. Z tego względu wydaje się, że łatwiejsze zadanie czeka podopiecznych Diego Simeone.
Ponadto o Ligę Mistrzów walczą ekipy Levante UD, Valencii CF i Malagi CF. Eksperci najmniejsze szanse dają pierwszej ekipie, która w sześciu ostatnich kolejkach zgarnęła tylko jedno zwycięstwo. W sobotę gracze Juano Ignacio Martineza przyjmą walczącą o utrzymanie Granadę CF.
Dwie pozostałe ekipy zmierzą się z kolei w niedzielę na La Romareda w starciu, które może zadecydować o układzie w ścisłej czołówce. Nietoperze w środku tygodnia ponownie nie zakwalifikowali się do finału europejskiego pucharu, a po sezonie odejdzie trener Unai Emery. W Andaluzji zamiast o odchodzących mówią już o kolejnych transferach, które mają im pomóc w podboju Europy.
W ten weekend powinniśmy również poznać pierwszego spadkowicza. Racing Santander nie wygrał już od 16. kolejek i teraz zagra na wyjeździe z Realem Sociedad. Ponadto oprócz Kantabryjczyków i Saragossy w strefie spadkowej znajduje się również Sporting Gijon. Asturyjczycy liczą na cud i pozostanie, ale najpierw muszą pokonać na wyjeździe Espanyol Barcelona, dla którego sobotni mecz będzie ostatnią szansą na awans do europejskich pucharów.
Program 36. kolejki Primera Division:
Sobota, 28 kwietnia:
Getafe - Real Mallorca, godz. 18:00
Levante - Granada, godz. 18:00
Espanyol Barcelona - Sporting Gijon, godz. 18:00
Real Sociedad - Racing Santander, godz. 18:00
Villarreal - Osasuna Pampeluna, godz. 22:00
Niedziela, 29 kwietnia:
Real Madryt - Sevilla, godz. 12:00
Real Saragossa - Athletic Bilbao, godz. 16:00
Malaga - Valencia, godz. 18:00
Betis Sewilla - Atletico Madryt, godz. 19:45
Rayo Vallecano - FC Barcelona, godz. 21:30