- Gdybyśmy załatwili inaczej sprawę w Bydgoszczy, to ten mecz byłby gatunkowo inny. W związku z tym, że przegraliśmy z Zawiszą, a rywale z dołu tabeli zapunktowali, będzie to dla nas bardzo ważne i ciężkie spotkanie. Jedno z tych, które może zadecydować o końcowej tabeli - wyrokował przed meczem z Nafciarzami Rafał Górak, trener katowickiej drużyny.
GieKSa ważną dla siebie potyczkę mogła rozpocząć jak marzenie. W 3. minucie gry z rzutu wolnego dokładnie przymierzył Jan Beliancin, ale piłka zatrzymała się tylko na poprzeczce bramki gości. Wisła spotkanie rozpoczęła ostrożnie, lecz z minuty na minutę gra płocczan w ofensywie, za sprawą groźnych kontrataków, nabierała na jakości.
Do najważniejszej akcji pierwszej połowy, i jak się potem okazało całego spotkania, doszło w 20. minucie gry. Wówczas Nafciarze wyszli z szybką kontrą, po której piłkę wślizgiem do bramki Witolda Sabeli wpakował Mosart, wyprowadzając zespół z Mazowsza na prowadzenie. Jeszcze przed przerwą prowadzenie Wisły mógł podwyższyć Marko Radić, ale słowacki obrońca zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i dobra okazja spaliła na panewce.
Katowiczanie podrażnieni takim biegiem wydarzeń dążyli do odrabiania strat. Krótko po stracie bramki przed szansą na wyrównanie stanął bowiem Mateusz Zachara, ale młody napastnik GieKSy nie zdołał wykorzystać błędu Krzysztofa Kamińskiego. Aktywny był także Tomasz Hołota, który wiele razy szukał szczęścia po strzałach z dystansu, ale golkiper płockiej drużyny zawsze był na posterunku.
Duet ten był bliski wyrównania stanu meczu w 53. minucie gry, kiedy po zagraniu Hołoty przed świetną sytuacją stanął Zachara, ale były gracz Rakowa Częstochowa po raz kolejny nie zdołał trafić w światło bramki, uderzając tuż obok słupka płockiej bramki.
Po godzinie gry sytuacja katowiczan skomplikowała się jeszcze bardziej. Po błędzie defensorów GieKSy oko w oko z Witoldem Sabelą stanął Ricardinho, a golkiper śląskiej drużyny po szarży Brazylijczyka zatrzymał piłkę ręką tuż przed polem karnym. Decyzja arbitra była w tym wypadku oczywista. Rzut wolny dla Nafciarzy i czerwona kartka dla bramkarza gospodarzy.
Miejsce między słupkami katowickiej bramki zajął doświadczony Jacek Gorczyca, dla którego był to pierwszy występ po blisko 9-miesięcznej przerwie. Po raz ostatni w meczu o punkty weteran zagrał bowiem 29 lipca 2011 r. w meczu 2. kolejki I ligi z Olimpia Elbląg (1:1). Mimo tak długiej przerwy 36-letni golkiper nie zapomniał jak się broni, o czym zaświadczył w minucie 83., kiedy w świetnym stylu wyszedł z opresji po sytuacji sam na sam z Ricardinho.
Swoje okazje w końcówce miała też GieKSa. Dwukrotnie bliski szczęścia był bowiem Przemysław Pitry, ale najpierw po jego próbie uderzenia z dystansu piłka nieznacznie minęła słupek, a w doliczonym czasie gry po dograniu Bartłomieja Chwalibogowskiego doświadczony zawodnik w wybornej sytuacji trafił głową wprost w bramkarza Wisły.
Pomeczowe komentarze trenerów:
Libor Pala (trener Wisły Płock): Przez cały tydzień szykowaliśmy się na ten mecz i pod jego kątem szlifowaliśmy taktykę. Bardzo chcieliśmy tu wygrać i to nam się udało.
Rafał Górak (trener GKS Katowice): Wszyscy wiemy o co gramy. Każdy zespół wie wszystko o swoim rywalu, oglądamy swoją grę, analizujemy ją. Nie jestem zadowolony z tego co dziś sobie nakreśliliśmy. Witek Sabela zaklina się, że ręki nie było, ale musimy to zobaczyć na powtórce. Największe pretensje mam do zespołu o straconą bramkę, tak samo straciliśmy gola w Bydgoszczy.
GKS Katowice - Wisła Płock 0:1 (0:1)
0:1 - Mosart 20'
Składy:
GKS: Sabela - Farkas (77' Stefański), Szymura, M. Kamiński (59' Gorczyca), Sobotka, Chmiel, Hołota, Beliancin, Pitry, Gierczak (46' Chwalibogowski), Zachara.
Wisła: K. Kamiński, Jakubowski, Wyczałkowski, Radić, Petasz, Nadolski, Zembrowski, Ricardinho, Sekulski (68' Hiszpański), Mosart (76' Zagurskas), Biliński (65' Joao Daniel).
Żółte kartki: Sobotka (GKS) - Jakubowski, Mosart, Zagurskas (Wisła).
Czerwona kartka: Sabela /56', za faul/ (GKS).
Sędzia: Marek Opaliński (Legnica).
Widzów: 2200.